W sobotę na dnie jeziora odnaleziono ciało poszukiwanej 24-letniej Roksany R., która zaginęła 3 grudnia. Dwa dni wcześniej kobieta wyszła za mąż. Dziś śledczy podali wyniki sekcji zwłok młodej kobiety. W sprawie wciąż pozostaje wiele niewyjaśnionych kwestii.
W sobotę śledczy zabezpieczyli ciało 24-letniej Roksany R. do przeprowadzenia sekcji zwłok. Celem badania było ustalenie przyczyny zgonu.
Według wstępnych ustaleń śledczych z Prokuratury Okręgowej w Gdańsku przyczyną śmierci było utonięcie.
– „Będziemy jeszcze musieli poczekać na wyniki końcowe, w tym toksykologiczne. Może to potrwać kilka tygodni, a nawet kilka miesięcy” – powiedziała w rozmowie z Gazeta.pl Grażyna Wawryniuk, rzeczniczka prasowa gdańskiej prokuratury okręgowej.
Jak informuje w rozmowie z Wirtualną Polską prokurator rejonowy Anita Kniga-Węzik, na ciele ofiary nie stwierdzono żadnych zewnętrznych obrażeń.
Jak dodaje Kniga-Węzik, „sprawa prowadzona jest w kierunku artykułu 155 kk”. Chodzi tu o zapis kodeksu karnego stanowiący, że „kto nieumyślnie powoduje śmierć człowieka, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5”.
Tajemnicza śmierć Roksany R.
3 grudnia 2018 r. 24-letnIa mieszkanka gminy Skarszewy wyszła z domu i wsiadła do samochodu i odjechała w nieznanym kierunku, później nie skontaktowała się z rodziną. W dniu zaginięcia kobieta miała jechać załatwić sprawy urzędowe związane z zawartym dwa dni wcześniej małżeństwem.
W sobotę 8 grudnia w godzinach popołudniowych nurkowie wyłowili z jeziora poszukiwany samochód, w którym znajdowało się ciało zaginionej kobiety. Na miejscu pracowali policjanci, prokurator oraz strażacy. Czynności w sprawie prowadzi Prokuratura Rejonowa w Starogardzie Gdańskim.
Wypadek czy samobójstwo?
Według wstępnych ustaleń, kobieta mogła zginąć w wypadku. Fragment karoserii, znaleziony nieopodal miejsca wyłowienia, miałby wskazywać, że wcześniej uderzyła w przeszkodę, straciła panowanie nad kierownicą i wjechała do jeziora. Badane są też inne wersje wydarzeń.
– „To wyjaśnią śledczy, ale nie słyszałem, żeby w tym miejscu doszło kiedyś do podobnego zdarzenia” – przyznaje w rozmowie z Wirtualną Polską jeden z miejscowych funkcjonariuszy.
Cała sprawa nasuwa wiele pytań i wątpliwości. Wychodząc z domu kobieta nie wzięła ze sobą telefonu ani portfela. Jej bliscy natomiast twierdzą, że miała jechać do sklepu po bułki a potem załatwić z mężem sprawy w urzędzie.
Pozostaje jednak pytanie, czemu kobieta nie pojechała po pieczywo. Jak pisze „Super Express”, istnieją podejrzenia, iż Roksana mogła cierpieć na depresję. „Kilka miesięcy temu poroniła. To był dla niej cios, ale nie poddaliśmy się. Mogliśmy walczyć o kolejne dziecko. Może te wspomnienia wróciły…” – powiedział mąż 24-latki.
– „Jeszcze żeśmy w niedzielę rozmawiali o świętach, o sylwestrze, także jakieś plany były. Było pięknie, a nagle wsiadła w samochód i pojechała w inną stronę, niż miała” – powiedział w rozmowie z Polsat News mąż Roksany.
Rodzina, jak powiedział wcześniej szwagier Roksany, miała brać pod uwagę także depresję. Kobieta kilka miesięcy wcześniej miała poronić.
Źródło: natemat.pl, wiadomosci.wp.pl, wMeritum.pl