Turystka z Wielkiej Brytanii Amanda Gill zmarła w Hospital de Cos w Meksyku. Gdy jej ciało przetransportowano do ojczyzny, rodzina przeżyła prawdziwy szok. Okazało się, że po drodze… wycięli jej organy. Teraz niemożliwa jest nawet sekcja zwłok.
Władze w Meksyku poinformowały, że przyczyną śmierci brytyjskiej turystki był nagły atak cukrzycy. Kobieta zmarła zaledwie 12 godzin po przyjęciu do szpitala. Gdy jej zwłoki zostały przetransportowane do Wielkiej Brytanii, rodzina przeżyła szok.
Czytaj także: Dramat na wycieczce! Zgwałcone uczennice i nauczycielka
Okazało się, że kobiecie wycięto wszystkie narządy. Ktoś wyciął jej m.in. oczy, serce i mózg. Pozostawiono jedynie jelito grube. Szpital twierdzi, że jej organy były nienaruszone, gdy ciało zostało oddane policji. Z powodu braku narządów niemożliwe jest ustalenie rzeczywistej przyczyny jej śmierci, bo sekcja zwłok nie przyniesie żadnych rezultatów.
Jak podaje „Sunday People” matka Gill, Elaine Hines zażądała wyjaśnień od meksykańskich urzędników. Nikt jednak nie chciał jej powiedzieć dlaczego narządy zniknęły. Kobieta uważa, że ukradli je handlarze organów.
Czytaj także: Są wyniki sekcji zwłok 24-letniej Roksany, która zaginęła dwa dni po ślubie
Meksykańskie władze na wzajem oskarżają się o kradzież organów i nikt nie zamierza brać za to odpowiedzialności. Brytyjskie media podkreślają, że szpital, do którego trafiła turystka słynie z bardzo złej renomy. Ponoć aż 90 proc. pacjentów ma umierać.
Źródło: o2.pl