Dorota „Doda” Rabczewska opublikowała w serwisie Instagram pełen oburzenia wpis. Zwróciła się w nim do przedstawicieli stacji radiowych.
1 grudnia w serwisie YouTube zadebiutował najnowszy singiel Rabczewskiej pt. „Nie wolno płakać”. Doda zadedykowała go swojej zmarłej babci.
Utwór, który zwiastuje nową płytę piosenkarki, cieszy się w sieci gigantyczną popularnością. Kilka dni po jego premierze zanotował bowiem ponad milion wyświetleń.
Doda pochwaliła się tym sukcesem w serwisie Instagram. Przy okazji postanowiła wbić sporych rozmiarów szpilę przedstawicielom stacji radiowych. Wokalistka uważa, że przy promocji singla mogła liczyć tylko na swoje kanały w mediach społecznościowych. Rabczewska uważa, że stacje radiowe zamilczały jej utwór, który cieszy się przecież tak dużym powodzeniem.
„Bez pomocy radia, parę dni po premierze mamy milion wyświetleń. To przykre, że piosenka, choć cieszy się tak dobrymi emocjami u słuchaczy, konsekwentnie blokowana jest w największych radiostacjach” – napisała wokalistka na Instagramie.
Doda: czy muszę umrzeć?
Doda przyznaje, że przez 15 lat nie mogła liczyć na wsparcie stacji radiowych. W tym samym czasie utwory innych artystów trafiały na playlisty największych polskich rozgłośni. „Nie chce nic więcej poza tym co dostają inne piosenkarki. SZANSY DLA TEGO UTWORU, by ludzie słysząc go kilkukrotnie w radiu sami ocenili czy im się podoba, czy nie” – napisała wyraźnie poirytowana wokalistka.
Rabczewska twierdzi, że regularnie musi odpowiadać na setki pytań zadawanych przez jej fanów. Ci pragną bowiem dowiedzieć się, dlaczego utworów piosenkarki nie można usłyszeć w radiach. Swój wpis Doda zakończyła wyjątkowo mocnym akcentem. „Mogę jedynie sama zadać swoje: Czy muszę umrzeć by z głośników mógł zabrzmieć w końcu mój głos? ARTYSTA MARTWY JEST WIĘCEJ WARTY?” – napisała.