Kuriozalna sytuacja podczas posiedzenia komisji reprywatyzacyjnej. Przesłuchiwany adwokat, Robert Nowaczyk, zeznał, że minister w rządzie Prawa i Sprawiedliwości podczas jednej z imprez… „całował się z psem”. „Mówię to pod przysięgą” – powiedział Nowaczyk.
Podczas przesłuchania Robert Nowaczyk mówił o swoich relacjach z Jakubem R., synem mecenas Aliny D., która jest podejrzana o współudział w oszustwie przy reprywatyzacji działki na pl. Defilad.
„Jedyną rzeczą o której mogę powiedzieć, to były moje rozmowy z Jakubem R., gdy ten odszedł z urzędu (z Biura Gospodarki Nieruchomościami w warszawskim ratuszu – przyp. red.) i zaczął współpracować z CBA. Wtedy zaczął spotykać się ze mną i, (prosił – przyp. red.) żebym pomógł mu szukać haków na Hannę Gronkiewicz-Waltz, na Stachurę, na Niebrzydowskiego, na Marvipol, na Dom Development, na Sołowowa. Powiedział, że jakbym znalazł jakieś haki, to bardzo mu to pomoże” – powiedział Robert Nowaczyk.
Po chwili wypowiedział jednak słowa, które wprawiły w konsternację prowadzących przesłuchanie Patryka Jakiego oraz Sebastiana Kaletę.
„Potem Kuba R. powiedział, że jakbym oddał 30 proc. dochodów z reprywatyzacji to CBA będzie mnie ochraniać. Na pytanie, czy to jest możliwe, Kuba R., odpowiadał mi, że na imprezach dochodziło do takich pijaństw, że niejaki Mariusz Kamiński był tak pijany, że chodził na czworaka i całował się z psem. To są nielegalne działania. Mówię to pod przysięgą” – oświadczył.
Po chwili dodał również, że to, co powiedział zeznał pod przysięgą. „Mówię to pod przysięgą” – stwierdził.
Robert Nowaczyk konsekwentnie odmawiał odpowiedzi na pytania, czy wręczał łapówki.
Adwokat zeznawał też, że nie słyszał o sytuacji, w której ktoś straciłby w Warszawie dach nad głową z powodu działań handlarzy roszczeń.