Atak na Magdalenę Ogórek od kilku dni wywołuje lawinę komentarzy. Choć zdecydowana większość osób potępia agresję, to jednak zupełnie inne stanowisko przedstawił Paweł Kasprzak, lider Obywateli RP.
Paweł Kasprzak w rozmowie z portalem wpolityce.pl przyznał, że zaapeluje do protestujących o stonowanie emocji, ale szybko sam zmienił ton. Stwierdził, że to nie Magdalena Ogórek jest ofiarą, tylko trzy protestujące kobiety, które odwiedzili policjanci.
Czytaj także: Atak na Magdalenę Ogórek. Dwóch uczestników protestu stanie przed sądem
Czytaj także: Dziennikarka \"Polityki\". \"Wobec p. Ogórek nie przekroczono granic debaty\
„One są oskarżane przez media o czyny, których nie popełniły. Policja przedstawiła im zarzuty o umieszczanie napisów bez zezwolenia właściciela samochodu na której one są umieszczone. To nie Magdalena Ogórek jest ofiarą, tylko te trzy kobiety. W związku z tym trudno do protestujących apelować o umiar.” – powiedział Kasprzak.
Kasprzak podkreśla, że podczas całego wydarzenia nikt nie zagrażał bezpieczeństwu Ogórek. „Nie było tam niczego nieadekwatnego, jeśli chodzi o reakcję na to, co wyprawia TVP.” – zapewniał w rozmowie z wpolityce.pl.
Lider Obywateli RP został dopytany dlaczego uważa, iż to Ogórek jest „sprawcą”. Stwierdził, że dlatego, ponieważ pracuje w instytucji, która „prowadzi przestępczą i zbrodniczą działalność”.
Czytaj także: Tusk: „Wszyscy powinni protestować”
Na myśli miał TVP, której działalność porównał do propagandy nazistowskiej i stalinowskiej. „To jest ten sam język i ta sama metodologia.” – dodał.
Atak na Magdalenę Ogórek
Do zdarzenia doszło w sobotę 2 lutego w godzinach wieczornych. Magdalena Ogórek wychodziła z budynku TVP po emisji programu „Studio Polska”. Na miejscu czekali na nią jej przeciwnicy, którzy obrzucili ją stekiem wyzwisk.
Czytaj także: Gdańsk: Kandydatura Dulkiewicz niezgodna z prawem? Jest zawiadomienie do PKW
Po chwili demonstranci otoczyli samochód dziennikarki TVP i uniemożliwiali jej odjazd. Wreszcie Ogórek ruszyła. Jej przeciwnicy nie dawali jednak za wygraną i kładli się pod koła jej samochodu. Wtedy do akcji wkroczyli funkcjonariusze, którzy po prostu podnosili ich z ziemi i przenosili na chodnik.
Źr. wpolityce.pl