Nie milknie dyskusja wokół wczoraj ogłoszonych nazwisk polityków otwierających listy PiS w wyborach do Parlamentu Europejskiego. Beata Mazurek, rzeczniczka PiS również była o to pytana przez dziennikarzy.
Podczas wczorajszego posiedzenia Komitetu Politycznego Prawa i Sprawiedliwości podjęta została uchwała. Na jej mocy ogłoszono „jedynki” oraz „dwójki” w wyborach do Parlamentu Europejskiego. Na liście znalazło się kilka nazwisk, które wzbudziły spore zainteresowanie oraz kontrowersje w mediach społecznościowych.
Wśród kandydatów do Parlamentu Europejskiego znaleźli się m.in. była premier Beata Szydło, rzecznik rządu Joanna Kopcińska, rzecznik Prawa i Sprawiedliwości Beata Mazurek, wicemarszałek Senatu Adam Bielan, wiceminister kultury Jarosław Sellin czy minister spraw wewnętrznych i administracji Joachim Brudziński.
Czytaj także: Brudziński zabrał głos ws. swojego miejsca na liście do PE
Czytaj także: Brudziński zabrał głos ws. swojego miejsca na liście do PE
Dobór nazwisk od razu wywołał wiele spekulacji, czy wszyscy z tych polityków obejmą mandaty europosłów w przypadku zwycięstwa. Niektórzy uważają, że pierwszoplanowi politycy PiS startują tylko po to, aby zebrać jak najwięcej głosów, a później zrezygnują.
Beata Mazurek komentuje
Dziennikarze zapytali o to Beatę Mazurek, rzeczniczkę PiS podczas konferencji prasowej. „Jako PiS liczymy na zwycięstwo. Kampania przed nami, więc pytania (o objęcie mandatu po ewentualnym zwycięstwie – red.) są przedwczesne. Jak zdobędziemy mandat, to będziemy decydować, czy będziemy go obejmować.” – stwierdziła, co raczej tylko doleje oliwy do ognia.
„Nie będę odpowiadała na zaczepki opozycji, bo ona nic innego nie potrafi, tylko nieustannie nas krytykować. Jest to zabawne i śmieszne jak czytałem dzisiaj ich komentarze. Proszę im przypomnieć, kto pierwszy uciekł do tej Brukseli, kto zostawił rząd. Jeśli nie pamiętają, to ja im przypomnę. Był to nikt inny tylko ich lider, Donald Tusk.” – dodała rzeczniczka PiS.
Źr. dorzeczy.pl; wmeritum.pl