Lech Wałęsa podczas jednego ze swoich ostatnich spotkań postanowił poruszyć temat reform socjalnych Prawa i Sprawiedliwości. W pewnym momencie przyznał, że chowa w domu długopisy, by do PiS nie zapisała się… jego żona.
Każdy obserwator polskiej sceny politycznej wie, że Lech Wałęsa należy do grona zadeklarowanych przeciwników obecnych władz. W ostatnich latach były prezydent spotyka się z sympatykami i przekonuje, dlaczego należy odsunąć partię Jarosława Kaczyńskiego od władzy.
Wątek ten pojawił się również na spotkaniu 22 lutego w Kielcach. Wałęsa przypomniał, że namawia różne środowiska do tego by odsunąć od władzy ludzi, którzy szkodzą Polsce. „Tego można dokonać tylko razem, bo ten populizm i demagogia doprowadziły do tego, że masy im wierzą” – podkreślał.
W dalszej części przyznał, że obecna opozycja jest w trudnej sytuacji. Obywatel ma do wyboru PiS, które zapowiadało, że przeprowadzi niektóre reformy i zapowiada nowe oraz PO, która chce odsunąć rządzących od władzy. „Masy mówią tak: Ten Wałęsa ładnie mówi, PO ładnie mówiło, ale oni nic nie dali, a ci nam dali 500” – powiedział były prezydent.
W tym momencie pozwolił sobie na dygresję dotyczącą programu Mama 4 plus. Przypomnijmy, że świadczenie dotyczy osób, które wychowywały co najmniej czworo dzieci przez określony czas i nie mają wypracowanej najniższej emerytury. „Ja mam dodatkowy kłopot. Bo teraz mówią, że za cztery dzieci będą dawać renty tym kobietom, a moja ma osiem” – powiedział.
„Szanowni państwo, ona powie mi tak: Ty to nie dałeś, a oni dali. I ona się do PiS-u mi zapisze. Dlatego wciąż podpatruję żonę, chowam długopisy” – dodał. Jak słychać na nagraniu, słowa byłego prezydenta rozbawiły uczestników spotkania.
Źródło: Facebook, Twitter