W Bielczy, z rzeki Uszwica, wyłowiono ciało kobiety. Może to być zaginiona w styczniu Grażyna Kuliszewska z Borzęcina. W piątek zostanie przeprowadzona sekcja zwłok, która rozwieje wątpliwości.
Jak podaje Onet, stan rozkładu zwłok znalezionych w czwartek w rzece Uszwica w Bielczy wskazuje, że do śmierci doszło kilka tygodni temu. Dziennikarze nie wykluczają, że ciało kobiety może należeć do zaginionej Grażyny Kuliszewskiej. W podobnym tonie wypowiada się prywatny detektyw.
„W dniu dzisiejszym w okolicy Borzęcina zostały wyłowione zwłoki n/n osoby. Niestety uzyskane przez nas informację wskazują, że jest to zaginiona Grażyna Kuliszewska. Jutrzejsza sekcja zwłok powinna to potwierdzić. Mąż zaginionej – Czesław, deklaruje swój przylot z Londynu do Polski, by móc pomóc w ustaleniu, czy odnaleziona kobieta to jego żona” – napisał Bartosz Weremczuk, który zajmuje się sprawą.
Tajemnicze zaginięcie Grażyny Kuliszewskiej
4 stycznia 2019 roku rodzina straciła kontakt z 35-letnią Grażyną Kuliszewską. Telefon pozostaje wyłączony. 4 stycznia 2019 r. miała pojechać na lotnisko Kraków- Balice, aby wrócić do Londynu – miejsca zamieszkania. Nie wiadomo, czy zaginiona dotarła na lotnisko. Z domu w Borzęcinie zabrała dokumenty i rzeczy osobiste oraz oszczędności. Mąż zaginionej został sam z ich wspólnym synem.
Detektyw Bartosz Weremczuk ustalił, jak wyglądały ostatnie miesiące życia
przed zaginięciem Grażyny Kuliszewskiej. Wiadomo, że kobieta miała kurdyjskiego kochanka, zamówiła przez internet Koran i wzięła pożyczkę w jednym z Londyńskich banków.
O sprawie będziemy informować.
Źródło: Onet.pl, inf. własna, wMeritum.pl