Prokuratura w Poznaniu potwierdziła ostatecznie najgorsze obawy, bo stwierdzono, że Michał Rosiak nie żyje. Dzisiaj pojawiły się informacje, że wyłowione z Warty zwłoki mogły należeć do zaginionego. Teraz to już pewne.
W niedzielę ok. 13 policjanci otrzymali zgłoszenie o tym, że w Warcie na wysokości Obornik mogą znajdować się ludzkie zwłoki. Służby wyłowiły ciało mężczyzny, ale początkowo nie potwierdzały, że należą one do Michała Rosiaka, studenta, który zaginął w nocy z 17 na 18 stycznia po imprezie na poznańskim rynku.
Czytaj także: Katastrofa myśliwca! MiG-29 runął w las
Czytaj także: Ciało Michała R. wyłowiono z Warty. Prokuratura informuje, jak zginął
Ostatecznie jednak poznańska prokuratura potwierdziła, że faktycznie był to zaginiony Michał Rosiak. „Potwierdzono z całą pewnością, że znalezione zwłoki należą do zaginionego w styczniu Michała Rosiaka. Na jego ciele nie stwierdzono obrażeń, które wskazywałyby na udział osób trzecich.” – poinformowali śledczy w rozmowie z Onetem.
„Natomiast bezpośrednia przyczyna zgonu będzie znana dopiero po przeprowadzeniu dodatkowych badań histopatologicznych.” – powiedział w rozmowie z portalem Onet.pl Michał Smętkowski, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Poznaniu.
Na wyniki specjalistycznych badań będzie trzeba jednak poczekać, bo mogą one potrwać nawet ok sześciu tygodni.
Sprawa Michała Rosiaka
17 Stycznia Michał Rosiak wraz z trzema kolegami świętował zdane egzaminy. 19-latek od trzech miesięcy studiował chemię na Politechnice Poznańskiej. Pochodzi z Turkowic (nieopodal Turku), oddalonych Poznania o 130 kilometrów.
Michał kilka godzin przed zaginięciem wysłał filmik do koleżanki, pokazując, jak bawi się z przyjaciółmi w jednym z poznańskich barów.
Poszukująca chłopaka firma detektywistyczna ujawniła, że Michał Rosiak wyszedł z klubu nocnego Euphoria około godziny 0.50. Do lokalu przyszedł z kolegami, wyszedł jednak sam. Zamiast do domu, poszedł w przeciwnym kierunku. Policja przesłuchała pracowników klubu nocnego oraz zabezpieczyła monitoring z tego miejsca. Odtworzono również drogę, jaką pokonał student z klubu na przystanek, na podstawie monitoringu.
„Wiemy, że Michał ze Starego Rynku przeszedł na przystanek przy ul. Szelągowskiej. Około godz. 01: 36 przejeżdżał tamtędy nocny autobus, który miał kamerę i ta kamera zarejestrowała jak siedzi na ławce przystankowej. Ten sam autobus następną trasę zrobił około godz. 3:06 i już na tym nagraniu nikogo nie było na przystanku” – wskazuje mł. inspektor Andrzej Borowiak, rzecznik Komendy Wojewódzkiej Policji w Poznaniu.
Detektyw Bartosz Weremczuk informował, że pochodzący z Turku student chciał wrócić do domu. Przed zaginięciem korzystał z aplikacji Jak Dojade. Później ślad po nim zaginął.
Źr. onet.pl; wmeritum.pl