Zwłoki wyłowione w czwartek z rzeki Uszwica to ciało poszukiwanej Grażyny Kuliszewskiej. 35-latka z Borzęcina zaginęła dwa miesiące temu. Identyfikacji zwłok dokonał jej mąż. Jak dowiedziała się Wirtualna Polska, przy ciele kobiety śledczy znaleźli przedmiot, który może być kluczowy dla sprawy.
Ciało wyłowione w Bielczy z rzeki Uszwica zostało okazane rodzinie Grażyny Kuliszewskiej, która potwierdziła tożsamość. Grażynę rozpoznała siostra oraz mąż, z którym mieszkała w Wielkiej Brytanii. Mężczyzna przyleciał do Polski natychmiast po tym, jak otrzymał informację o odnalezieniu zwłok w rzece kilka kilometrów od Borzęcina.
Samochód Czesława Kuliszewskiego, którym przyjechał z Londynu, został sprawdzony przez policję. Mężczyzna ponownie składał w poniedziałek wyjaśnienia w krakowskiej prokuraturze.
Mąż Grażyny Kuliszewskiej i jej siostra zidentyfikowali swoją bliską po biżuterii i tatuażu na ciele kobiety. Policja okazała im zdjęcia, żeby nie przysparzać rodzinie bólu i szoku.
Nowe fakty ws. śmierci Grażyny Kuliszewskiej
Przy Grażynie Kuliszewskiej nie znaleziono torebki i pieniędzy, które miała zabrać z domu, według relacji męża – 50 tys. zł.
Jak dowiedziała się Wirtualna Polska, przy zwłokach kobiety znajdowały siępapierosy, 20 zł i ładowarka do telefonu. Policja znalazła jednak przy ciele Grażyny K. przedmiot, który może być kluczowy w rozwiązaniu zagadki jej tragicznej śmierci.
Jak nieoficjalnie dowiedziała się „Gazeta Wyborcza”, śledczy przy wyłowionym z rzeki ciele Grażyny Kuliszewskiej znaleźli klucze. Nie pasują one do drzwi żadnego z jej domów w Borzęcinie i Londynie.
Sprawę badała tarnowska prokuratura. Jak udało się ustalić „Wyborczej”, śledczy chcą teraz przeprowadzić eksperyment procesowy, aby dowiedzieć się, czyj dom otwierają znalezione klucze. Eksperyment ma pomóc w ustaleniu wersji wydarzeń i zamiarów Grażyny Kuliszewskiej. Opcji jest kilka: albo to klucze do domu kogoś, z kim kobieta mogła być umówiona, albo to klucze do drzwi domu ojca kobiety. Być może w nocy chciała wrócić właśnie tam.
– „Mogło dojść do nieszczęśliwego wypadku, pozbawienia wolności lub zabójstwa. Niewykluczone też, że kobieta dobrowolnie opuściła rodzinę” – mówi „Wyborczej” prok. Mieczysław Sienicki, rzecznik tarnowskiej prokuratury. Na wyłowionym ciele (kostkach, nadgarstkach) nie widać śladów skrępowania.
We wtorek policja będzie prowadziła czynności w Borzęcinie i w rejonie znalezienia zwłok 35-latki.
Tajemnicze zaginięcie Grażyny Kuliszewskiej
4 stycznia 2019 roku rodzina straciła kontakt z 35-letnią Grażyną Kuliszewską. Telefon pozostaje wyłączony. 4 stycznia 2019 r. miała pojechać na lotnisko Kraków- Balice, aby wrócić do Londynu – miejsca zamieszkania. Nie wiadomo, czy zaginiona dotarła na lotnisko. Z domu w Borzęcinie zabrała dokumenty i rzeczy osobiste oraz oszczędności. Mąż zaginionej został sam z ich wspólnym synem.
Detektyw Bartosz Weremczuk ustalił, jak wyglądały ostatnie miesiące życia
przed zaginięciem Grażyny Kuliszewskiej. Wiadomo, że kobieta miała kurdyjskiego kochanka, zamówiła przez internet Koran i wzięła pożyczkę w jednym z Londyńskich banków.
O sprawie będziemy informować.
Źródło: wiadomosci.wp.pl, wMeritum.pl, krakow.wyborcza.pl