Magdalena Adamowicz opublikowała na Facebooku wpis, w którym informuje o oszustach wykorzystujących nazwisko jej zmarłego męża. Chodzi o zbiórkę pieniędzy na budowę „Stadniny Adamowicza” dla „chorych dzieci”.
„Stadnina Adamowicza” chce zebrać na rozpoczęcie budowy 10 mln zł. „Na terenie obiektu powstanie ośrodek terapeutyczny przeznaczony dla chorych dzieci wymagających specjalistycznej opieki, który jest dla nas kluczową sprawą” – czytamy w opisie zbiórki.
Sprawę skomentowała na Facebooku żona tragicznie zmarłego prezydenta Gdańska, Magdalena Adamowicza, która ostrzega przed oszustwem.
Magdalena Adamowicz ostrzega przed oszustami
Wdowa po prezydencie Gdańska opublikowała na Facebooku apel do internautów.
„UWAŻAJCIE na oszustów‼️ Proszę być czujnym i nie dać się oszukać” – pisze Magdalena Adamowicz.
„Ani ta fundacja ani stadnina nie jest i nie była inicjatywą moją ani mojego śp. męża. Udostępniajcie proszę dalej i nie dajcie się oszukać❗️Sprawa zostanie zgłoszona do odpowiednich organów” – dodaje.
Śmierć Pawła Adamowicza
13 stycznia, podczas 27. finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy w Gdańsku. 27-letni Stefan W. zaatakował nożem Pawła Adamowicza. Prezydenta miasta reanimowano na scenie, a następnie przetransportowano do szpitala. Następnego dnia lekarze poinformowali, że nie udało się go uratować.
Błąd medyczny podczas ratowania Pawła Adamowicza?
Zespół biegłych sprawdzi, czy akcja ratunkowa po ataku nożownika na prezydenta Gdańska była prawidłowa. Wątpliwości w tej sprawie opisał w liście do Prokuratora Okręgowego w Gdańsku doświadczony biegły, lekarz sądowy. Autor listu pracuje w zawodzie od 30 lat i jest specjalistą w dziedzinie patomorfologii.
Według niego długotrwała reanimacja Pawła Adamowicza w miejscu zdarzenia, czyli na scenie WOŚP, była błędem medycznym. Zdaniem lekarza, prezydenta Gdańska należało natychmiast przewieźć do najbliższego szpitala. Jak wskazuje, wówczas Paweł Adamowicz miałby dużo większe szanse na przeżycie.
Biegły wskazuje, że reanimacja na scenie spowodowała nieodwracalne skutki, m.in. wstrząs hipowolemiczny, którego następstwem jest śmierć mózgu. Jak dodaje, masowanie serca z raną kłutą spowodowało wypompowanie krwi z ciała pacjenta. Lekarz wyjaśnia, że należało w pierwszej kolejności pozszywać rany.
Czytaj także: Tragedia na przejeździe kolejowym. Zderzyli się z nadjeżdżającym pociągiem [FOTO]
Źródło: dorzeczy.pl, wMeritum.pl