Kazimierz Marcinkiewicz w rozmowie z Wirtualną Polską ujawnił mało znany fakt z jego życia. Były premier wyznał, że kilka late temu przeszedł atak serca i otarł się o śmierć. Od tego czasu zaczął o siebie dbać.
Marcinkiewicz opowiedział o tej historii odpowiadając na pytanie dziennikarza. Paweł Kapusta z WP zapytał, dlaczego były premier tak nagle zaczął dbać o swoje zdrowie.
„Pewnej nocy obudziłem się z wrażeniem, jakby ktoś położył mi głaz na klatce piersiowej. Straszny ból. Poprosiłem, by zawieziono mnie do szpitala. Tam zostałem podłączony pod aparaturę. I tak leżąc z tymi kablami, w obecności pięknej włoskiej lekarki, odleciałem.” – wspomina Marcinkiewicz.
Czytaj także: „Taniec z gwiazdami”. Joanna Mazur dostała mieszkanie
Były polityk przyznał, że „odjechał na krótko na tamten świat”. „Gdy już się ocknąłem, przetransportowali mnie do dużego szpitala w Grosseto na oddział kardiologiczny. Karetką wieźli mnie godzinę, a mi przebiegało przed oczami całe życie. Wszystkich przepraszałem za popełnione grzechy.” – opowiadał dalej.
Marcinkiewicz powiedział, że to wtedy podjął decyzję o zmianie trybu życia. „Postanowiłem wtedy, że muszę coś w swoim życiu pozmieniać. Na pewne sprawy zacząłem zwracać większą uwagę. Żyję zdrowo, uprawiam sport.” – przyznał.
Alimenty
Nie mogło też zabraknąć głośnej ostatnio sprawy alimentów. „Natomiast cały czas dzielę się tym, co zarabiam. Utrzymuję ją już od ponad 10 lat. To naprawdę długo, zważywszy na to, że żyłem z nią trzy lata. Nawet rozwód trwał dłużej, niż moje życie z nią.” – powiedział.
Czytaj także: Strajk nauczycieli. Dziennikarz o sytuacji młodszego brata
„Wszystkie szkody naprawię i swoje życie wyprostuję już do końca. Bo mam za dużo lat – w tym roku kończę 60 – i jestem za blisko końca, bym cały czas zajmował się kimś, kto zamienił miłość w nienawiść.” – podsumował Marcinkiewicz.
Źr. dorzeczy.pl; wp.pl