Prokuratura Okręgowa w Poznaniu potwierdziła, że Paulina K. popełniła samobójstwo. Kobieta była w siódmym miesiącu ciąży. Jak ujawniają śledczy, kobieta przed samobójstwem kupiła drabinę i przewód elektryczny. Jej ciało znaleziono na drzewie w lesie niedaleko Gostynia.
Zwłoki 29-latki zostały znalezione w lesie na terenie powiatu gostyńskiego. Paulina K. była w siódmym miesiącu ciąży. W poniedziałek po południu wyszła z gabinetu lekarskiego w Lesznie. Nie wróciła do domu, nie kontaktowała się z rodziną. Gdy długo nie wracała, bliscy kobiety powiadomili policję, rozpoczęły się poszukiwania. Ciężarnej Pauliny poszukiwało blisko 40 funkcjonariuszy z Komendy Powiatowej Policji w Gostyniu.
Paulina K. zostawiła w samochodzie list pożegnalny. Jej ciało znajdowało się poza autem. Ani policja ani prokuratura nie ujawnia treści pożegnalnego listu. Osoba znająca kulisy sprawy mówi portalowi o2.pl, że prawdopodobną przyczyną targnięcia się na życie było załamanie się psychiczne. – Wszystkie okoliczności wskazują, że kobieta odebrała sobie życie. Zmagała się z problemami natury psychicznej, leczyła się w tym kierunku. Wykluczyliśmy udział osób trzecich – mówi jeden ze śledczych znających kulisy sprawy.
Dramatyczne kulisy sprawy. Paulina K. zaplanowała samobójstwo
Przeprowadzono oględziny miejsca, z których wynikało, że kobieta zmarła w wyniku powieszenia. Ujawniono bruzdę wisielczą, która jest charakterystyczna przy próbie samobójczej – powiedział Michał Smętkowski z Prokuratury Okręgowej z Poznaniu w rozmowie z dziennikarzami Wirtualnej Polski.
Śledczy ujawnił dramatyczne szczegóły zdarzenia. Zgodnie z ustaleniami, kobieta przed odebraniem sobie życia miała kupić drabinę i przewód elektryczny. Oba przedmioty znaleziono na miejscu zdarzenia. – Wszystkie ustalenia wskazują jednoznacznie, że była to próba samobójcza – mówi Michał Smętkowski.
Sprawą zajmuje się prokuratura rejonowa w Gostynie. Śledczy będą ustalać co było powodem targnięcia się na życie. Z informacji portalu leszno24.pl wynika, że ciało kobiety wydano rodzinie. Jednak na razie prokuratura nie potwierdza tych informacji.