Poszukiwaniami 5-letniego Dawida Żukowskiego żyje w ostatnich dniach cała Polska. Dziennikarze portalu Fakt24.pl dotarli do nowych ustaleń śledczych w tej sprawie. Nieoficjalnie wiadomo, że w aucie ojca dziecka znaleziono ślady krwi…
Gdzie jest Dawid Żukowski? 5-letnie dziecko zostało zabrane przez ojca Pawła Ż. z Grodziska Mazowieckiego, w środę około godziny 17. Po czterech godzinach, mężczyzna zginął, rzucając się pod pociąg. Policjanci dostali informację, że pod opieką Pawła Ż. przebywał jego syn. Po kilku godzinach odkryli samochód ojca, zaparkowany kilka kilometrów od dworca, dziecka w nim nie było. Od tej pory los 5-latka pozostaje nieznany.
Paweł Ż. wysłał do matki dziecka SMS: „nigdy nie zobaczysz już syna”. Policja natychmiast rozpoczęła szeroko zakrojoną akcję poszukiwawczą. Na miejsce ściągnięto kilkuset policjantów z oddziałów prewencji i kryminalnych. Pomagali im strażacy i żołnierze WOT. Łącznie przeszukano ponad 4 tys. hektarów lasu, m.in. przy użyciu GPS.
Czytaj także: Poszukiwania Dawida Żukowskiego. Koniec pracy w terenie
Piątego dnia trwania akcji, policja zmieniła taktykę i skupiono się na analizie zgromadzonego materiału. Policjanci nie wykluczyli jednak, że wznowią przeszukiwanie terenu, jeśli zajdzie taka potrzeba.
Wiadomo, że śledczy posiadają nagrania z monitoringu w Chrzanowie Dużym. Widać na nich samochód ojca dziecka o godzinie 17:28. Auto przemieszczało się w kierunku Warszawy. Po raz drugi zarejestrowano je o godzi. 19:34, wówczas samochód wracał do Grodziska Mazowieckiego.
Nieoficjalnie: W samochodzie była krew Dawida
Dziennikarz Fakt24 dotarł do nowych informacji w sprawie. Śledczy mieli uzyskać wyniki badań wnętrza samochodu ojca. W środku znaleziono ślady krwi i moczu należące do 5-letniego dziecka. Poza tym badane są próbki trawy i liści, które znaleziono w aucie. Niewykluczone, że analiza materiału pozwoli wyznaczyć miejsce, w którym przebywa, lub przebywał Dawid.
Portal informuje, że śledczy skupią się na poszukiwaniach ciała chłopca, gdyż wykluczają obecnie inne możliwości. Co więcej, policjanci od początku nie mieli żadnych dowodów potwierdzających, że dziecko przemieszczało się samodzielnie. Jest to istotne, jeśli wziąć pod uwagę ogromną powierzchnię przeszukaną niemal centymetr po centymetrze.
AKTUALIZACJA
Informacje dziennikarzy Fakt24.pl zostały zdementowane przez przedstawiciela Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Prokurator podkreślił, że nie istnieją żadne wyniki badań, które potwierdzają tezy z artykułu. „Nie dysponujemy jeszcze pełnymi opiniami ze zleconych badań” – zaznaczył prokurator.
Źródło: Fakt.pl, TVP Info