Wojciech Cejrowski wszedł w spór z władzami Gdańska. Podróżnik rozdawał autografy przed Bazyliką Mariacką, jednak służby poinformowały go, że nie może tego robić. Cejrowski po raz kolejny zabrał głos w sprawie i wyjaśnił, na czym polega konflikt.
Do zdarzenia doszło w piątek. Z relacji medialnych wynika, że Wojciech Cejrowski rozstawił stragan przy ul. Świętego Ducha, gdzie odbywał się Jarmark Dominikański. Podróżnik rozmawiał z fanami i rozdawał autografy. Jednak w pewnym momencie do akcji wkroczyły służby.
Wojciech Cejrowski nie stoi już przy Kaplicy Królewskiej w Gdańsku. Prezydent Gdańska Aleksandra Dulkiewicz przysłała sześciu umundurowanych na czarno ludzi (w tym jeden, który przedstawił się jako „Piotr Adrian”), którzy „na życzenie pani prezydent” usunęli pana Cejrowskiego z terenu kościelnego – poinformowano na stronie The Wojciech Cejrowski na Facebooku. „Przyszła władza. Gdańsk powiedział: won!” – relacjonował podróżnik.
Czytaj także: Władze Gdańska odpierają zarzuty Cejrowskiego. Podróżnik odpowiada w dwóch słowach
Do sprawy odniósł się wiceprezydent Gdańska Piotr Borawski. „Insynuowanie przez pana Cejrowskiego, że interwencja ma charakter polityczny nie ma żadnych podstaw. Pan Cejrowski został pouczony i poproszony o zaprzestanie nielegalnego handlu” – napisał na Twitterze. Cejrowski odpowiedział w dwóch słowach: „Gó**o prawda”.
Cejrowski: Chciałem wykupić miejsce na jarmarku, ale miasto odmawia od lat
Na Facebooku podróżnika pojawił się kolejny wpis, w którym wyjaśnił swój punkt widzenia na spór z władzami miasta. „A dlaczego pan nie wykupił miejsca na jarmarku, jak inni? Ha! chciałbym, ale Miasto Gdańsk mi od lat odmawia. Dlatego staję na miejscach użyczonych mi przez kogoś innego (obecnie przez Księdza Proboszcza)” – tłumaczy.
„W tym roku, gdy aplikowałem, ujęli to tak: Postać Pana Cejrowskiego nie pasuje do pozytywnego wizerunku Jarmarku, jaki chcemy kreować. Oni rzeczywiście nie muszą wynajmować miejsca każdemu – wolno im LEGALNIE odrzucać wybrane oferty gdy im się coś/ktoś nie podoba. I robili to od lat.W związku z tym stosowałem różne obejścia” – dodał.
Cejrowski przekonuje, że w tym roku władze dały mu do zrozumienia, że nie dostanie zgody. „Śrubę zaczęli przykręcać na ostro już dwa lata temu, gdy wydano zgodę, ale na mapce wyrysowano miejsce na środku ulicy Ławniczej – w taki sposób, że gdybym się tam rozstawił zablokowałbym wejście do restauracji 'Kaszubska Marina'” – napisał.
„W sobotę, po tej całej aferze w mediach, podeszło do mnie na stoisko kilku Radnych Miasta Gdańsk, a potem (osobno) rzecznik prasowy Jarmarku z ogólną propozycją, że w zaistniałej sytuacji może powinniśmy znaleźć dla mnie jakieś normalne miejsce. Zostawił telefon, a ja zadzwonię w poniedziałek rano i może rzeczywiście, po raz pierwszy załatwimy coś jak ludzie” – dodał.
Jednak do tej pory nie pojawiła się informacja na temat nowych ustaleń w sprawie.
Źródło: Facebook