W związku z aferą dotyczącą lotów Marka Kuchcińskiego powróciła również sprawa poprzedniej ekipy rządzącej. Były dziennikarz „Newsweeka”, Michał Krzymowski przyznał, że Donald Tusk „traktował rządowy samolot jak taksówkę”.
Michał Krzymowski przed laty ujawnił, w jaki sposób z rządowego samolotu korzystał ówczesny premier Donald Tusk. Teraz w rozmowie z portalem wp.pl, były dziennikarz „Newsweeka” skomentował sprawę Marka Kuchcińskiego.
Teraz Michał Krzymowski w rozmowie z Wirtualną Polską przyznaje, że w wyniku dziennikarskiego śledztwa wyłonił się obraz Donalda Tuska jako premiera, który przylatywał do stolicy w poniedziałek późnym popołudniem a kończył w piątek przed 12. Potem wracał samolotem do Trójmiasta, gdzie mieszkała jego rodzina.
Czytaj także: PiS ujawnia wykaz lotów Tuska. „Apelujemy o uczciwość”
Teraz Michał Krzymowski w rozmowie z Wirtualną Polską przyznaje, że w wyniku dziennikarskiego śledztwa wyłonił się obraz Donalda Tuska jako premiera, który przylatywał do stolicy w poniedziałek późnym popołudniem a kończył w piątek przed 12. Potem wracał samolotem do Trójmiasta, gdzie mieszkała jego rodzina.
Tusk pracował… 3 dni w tygodniu
„Kwoty, kwotami, ale bardzo mnie interesowało to, jak wyglądał jego tydzień pracy. Tak naprawdę Tusk efektywnie pracował trzy dni w tygodniu. To było dosyć szokujące.” – powiedział były dziennikarz.
„Donald Tusk uznawał, że wygodne jest to, że może wyjść z Kancelarii Premiera, a samolot będzie do jego dyspozycji. To była kwestia wygody i komfortu. Traktował samolot jak taksówkę.” – przyznaje Krzymowski w rozmowie z Wirtualną Polską.
Krzymowski przypomniał, że jedna z podróży została opisana w rządowej dokumentacji jako „wykonywanie zadań państwa”. Rzecz w tym, że Donald Tusk poleciał wówczas na… mecz charytatywny organizowany przez TVN.
Dziennikarz zwrócił jednak uwagę, że w odróżnieniu od Kuchcińskiego, Tusk nie zabierał ze sobą rodziny. „Wszystko z jednego prostego powodu. Małgorzata Tusk całe swoje życie koncentrowała na Trójmieście. Za Warszawą chyba nie przepadała, nie miała tam znajomych i powodów, żeby tu przylatywać. Podobnie było z córką i synem.” – stwierdził.
Źr. wp.pl