W luksusowym wieżowcu na Manhattanie w USA doszło do potwornej tragedii. Z powodu awarii windy zginął 30-latek. Niesprawna winda zmiażdżyła mężczyznę, który nie zauważył, że jedzie dalej, choć otworzyły się drzwi.
W sieci pojawiło się szokujące nagranie zarejestrowanie kamerą monitoringu. Drzwi windy otworzyły się i wysiadła pierwsza osoba. Jednak kolejny mężczyzna nie miał tyle szczęścia, bo winda go zmiażdżyła. Pomimo otwartych drzwi, dźwig nadal pracował.
Czytaj także: Budżet państwa bez deficytu? Morawiecki podaje datę
30-letni Sam Waisbren znalazł się między kabiną windy a ścianą szybu. „Próbował złapać się ramy windy, ale ona wciąż zjeżdżała.” – powiedział w rozmowie z „New York Post” pracownik budowlany, który był świadkiem tragedii. „To było okropne.” – dodał.
„Był cudownym młodym mężczyzną.” – powiedział jego ojciec Charles Waisbren, który dodał, że jego syn przeprowadził się do Nowego Jorku z domu rodzinnego pod Milwaukee. Zajmował się sprzedażą oprogramowania. „Miał miliony przyjaciół w Nowym Jorku. Był kochany przez wszystkich. Jesteśmy całkowicie zdruzgotani.” – mówił Charles Waisbren.
Wewnątrz windy utknęło jeszcze pięć osób. Wkrótce uwolnili ich strażacy. Nie odnieśli obrażeń. Trwa śledztwo w sprawie wypadku. Zarządzająca budynkiem firma nie wypowiada się w media.
Czytaj także: Tusk i Kopacz stanął przed Trybunałem Stanu? Tego chce Horała
Źr. polsatnews.pl