Prezes Polskiego Związku Koszykówki Radosław Piesiewicz spontanicznie wbiegł do szatni Biało-Czerwonych po zwycięstwie z reprezentacją Chin. Padły niecenzuralne słowa. – Ja jestem tylko człowiekiem, który ma emocje i wszystko przeżywa – tłumaczył następnego dnia. Przy okazji wypowiedział się na temat sędziowania w meczu z gospodarzami.
Kibice, którzy oglądali poniedziałkowy mecz polskich koszykarzy z pewnością zapamiętają go na długo. Polacy pokonali faworyzowanych Chińczyków w dramatycznych okolicznościach 79:76 (15:25, 24:10, 18:19, 15:18, 7:4). Podopieczni Mike’a Taylora mogli wygrać mecz znacznie wcześniej, jednak uniemożliwiły im to rażące błędy sędziów.
Na szczęście zawodnikom udało się w ostatnich sekundach doprowadzić do remisu. W dogrywce pokazali charakter i ostatecznie wygrali swój drugi mecz na Mistrzostwach Świata. Niedługo po zakończeniu meczu zawodnicy utonęli w objęciach pracowników sztabu i kolegów rezerwowych. Świętowanie sukcesu trwało również w szatni Biało-Czerwonych.
W pewnym momencie do zawodników wbiegł prezes Polskiego Związku Koszykówki Radosław Piesiewicz. – Panowie kocham was, k**a. To jest kawał dobrej roboty. Po prostu jesteście najlepsi na świecie. Ch** im w d**! Brawo chłopaki, kocham was. K**a! – krzyczał.
Prezes PZKosz: Proszę pamiętać, że ja jestem tylko człowiekiem
Gdy emocje opadły Piesiewicz odniósł się do meczu i swojego zachowania. W rozmowie z portalem WP Sportowe Fakty podkreślił, że nagranie nie powinno było trafić do sieci. – Szatnia jest miejscem świętym. Wszystko, co tam się dzieje, powinno tam zostać i nie wyjść na światło dzienne – przekonuje Piesiewicz.
-Nie ukrywam, że wyrzuciłem wszystkie emocje, które we mnie siedziały w trakcie spotkania. Proszę pamiętać, że ja jestem tylko człowiekiem, który ma emocje i wszystko przeżywa. Bardzo mi zależy na dobrych wynikach reprezentacji Polski – dodaje.
Prezes PZKosz wyjaśnił, że powodem jego zdenerwowania byli oczywiście sędziowie i ich kontrowersyjne decyzje w końcówce spotkania. – Wygraliśmy z rywalami i sędziami. To się w głowie nie mieści, co wyprawiali panowie z gwizdkami. Skandaliczne to za mało powiedziane. To była próba wydrukowania wyniku – zaznaczył.
Źródło: Twitter, wMeritum.pl, WP Sportowe Fakty