On dostanie zarzut za to, że zostawiał kozy bez opieki, wyłączał pastuch elektryczny i szedł sobie w cholerę – mówi Abdul Rustam Chajbulajew w rozmowie z TVP Info. Hodowca z Dagestanu wyjaśnia, że to bezdomny mężczyzna opiekował się kozami na wyspie. Z afery wokół hodowli kóz kpi Patryk Jaki.
Wszystko wskazuje, że projekt ekologiczny LIFE+ zakończy się kompromitacją. Zgodnie z założeniami akcji Zarządu Zieleni na wyspie na Wiśle osiedlono stado 60 kóz. Zwierzęta miały zjadać rośliny, co ułatwiłoby budowę gniazd nadrzecznym ptakom.
Tymczasem w niedzielę na wyspie w okolicy Golędzinowa znaleziono 12 martwych kóz. Wkrótce okazało się, że to tylko początek problemów. Wedłgu fundacji Animal Rescue, ze stada liczącego 60 osobników, zachowało się zaledwie 30.
Dziennikarze TVP Info ustalili, że kozy były wynajęte przez warszawski ratusz od Abdula Rustama Chajbulajewa – hodowcy z Dagestanu. Stada pilnował jednak „na czarno” bezdomny mężczyzna, który wyjaśnił, że pozostałe zwierzęta zakopał, albo wyrzucił do Wisły.
Fundacja ustaliła, że mężczyzna za swoją pracę otrzymywał zaledwie 50 zł miesięcznie i parówki. Podczas gdy warszawski Zarząd Zieleni podpisywał umowy z Chajbulajewem na opiekę nad kozami. Ostatnia z nich opiewała na 96 tys. złotych.
Abdul Rustam Chajbulajew broni się przed zarzutami: Bezdomny wziął kozy do tramwaju i pojechał na drugą stronę Wisły
Zgodnie z przepisami właścicielowi kóz postawiono zarzuty znęcania się nad zwierzętami. Abdul Rustam Chajbulajew nie przyznał się jednak do zarzucanego czynu i nie chciał składać wyjaśniań przed prokuraturą.
Swoją linię obrony przedstawił za to w rozmowie z TVP Info. – Nie czuję się w niczym winny. Właścicielem jest brat. Ten człowiek [bezdomny – red.] zobowiązał się opiekować zwierzętami. Źle się opiekował, doprowadził do tej sytuacji, nic nas nie poinformował i on dostanie zarzut za to, że zostawiał kozy bez opieki, wyłączał pastuch elektryczny i szedł sobie w cholerę – tłumaczy pan Abdul.
Dagestański hodowca kóz tłumaczy, że po podpisaniu trzeciej umowy zdecydował się przekazać opiekę nad stadem bezdomnemu. – Na trzeciej my zaufaliśmy temu człowiekowi. Wydawało nam się po trzech latach, jak on już nie pił, że jest na tyle poważny, że jak coś powie, to będzie wykonywał. Stało się to, co się stało – relacjonuje.
Jego zdaniem bezdomny regularnie zaniedbywał kozy. – Wziął kozy do tramwaju i pojechał na drugą stronę Wisły, zostawił resztę stada bez opieki, wyłączył pastuch. Na bulwarach koza weszła do sklepu, zaczęła podjadać komuś bułki. Zamknęli sklep, była policja. To fakt, że zostawiał wyspę bez opieki – powiedział.
Patryk Jaki: Gość, któremu ratusz PO płacił nasze pieniądze za opiekę na kozami
Okoliczności hodowli kóz na wyspie wywołałby burzliwą dyskusję w mediach społecznościowych. Zachowania władz Warszawy skrytykował eurodeputowany PiS Patryk Jaki.
Źródło: Animal Rescue, Twitter, TVP Info