W Toruniu kradzieże ze sklepów wzrosły o prawie 40 procent. Wszystko to za sprawą pewnego przepisu, który mówi, że kradzież powyżej 400 złotych jest przestępstwem, a nie jak poprzednio – 250.
W samym grudniu 2012 roku, gdy przestępstwo zaczynało się od przywłaszczenia towaru za ponad 250 zł, toruńska policja odnotowała blisko 100 (94) sklepowych kradzieży. Rok później, kiedy granicę podniesiono do 400 zł, bilans wzrósł do 132.
– Cwaniacy wiedzą, że jak zwędzą perfumy za trzy stówy, to niewiele ryzykują. Czują się bezkarni. To wszystko odbija się na pracownikach. Straty „wchodzą” do inwentaryzacji i cięte są premie – mówi jedna z pracownic drogerii „Rossmann” na starówce.
Czytaj także: Polacy coraz częściej kradną w sklepach i na stacjach paliw. Statystki policyjne są bezlitosne
– Złodziej, który systematycznie kradnie produkty o wartości mniejszej niż 400 złotych, ma czyste akta. Jeżeli „działa” w różnych rejonach, jego wykroczenia nie są wpisywane do trwałego rejestru i może kraść następnego dnia, ponieważ de facto utworzono przepisy, które powołują zawód „złodziej” – tak podsumowuje sytuację Waldemar Nowakowski, prezes Polskiej Izby Handlu
źródło: nowosci.com.pl / fot. commons.wikimedia.org