Policjanci z Warszawy aresztowali 52-letnią kobietę, u której wcześniej potwierdzono koronawirus. Nie zważając na zakażenie i zagrożenie dla innych, udała się na zakupy. Sąd podjął decyzję o tymczasowym aresztowaniu kobiety. Grozi jej kara do 5 lat pozbawienia wolności.
52-latka z uwagi na potwierdzony u niej koronawirus do czasu całkowitego wyzdrowienia objęta była izolacją domową. W miniony piątek ryzykując zdrowie i życie innych wyszła jednak z mieszkania i udała się na zakupy do jednego z ulicznych warzywniaków.
Wracając, bez maseczki na twarzy, przed wejściem do budynku kobieta natknęła się na policyjny patrol kontrolujący osoby będące na kwarantannie i w izolacji domowej. Policjant poprzez domofon próbował skontaktować się z jedną z takich osób. Nikt nie podnosił słuchawki, więc funkcjonariusz spytał 52-latki czy jest może jej sąsiadką i czy nie wie co się z nią dzieje.
Czytaj także: 30 tys. zł kary za… spanie na ławce? Tyle mu grozi
Kobieta stwierdziła, że zna osobę, o którą pyta policjant, i że nie odbiera bo pewnie się kąpie. Policjanta zaintrygowała ta odpowiedź więc poprosił 52-latkę o okazanie dokumentu tożsamości. Wtedy usłyszał…”no dobra, macie mnie”.
Okazało się, że to 52-latka była tą osobą zakażoną przez koronawirus, którą przyszli skontrolować policjanci. Kobieta została zatrzymana i usłyszała zarzut narażenia osoby na zakażenie chorobą zagrażającą jej zdrowiu i życiu. Grozi za to do 5 lat pozbawienia wolności. Sąd w celu izolacji podjął już decyzję o jej tymczasowym aresztowniu do 28 czerwca. Policjant, który miał kontakt z 52-latką wprost z interwencji trafił na przymusową, 14 dniową kwarantannę.
Źr. policja.pl