Kasia Kowalska ponownie zabrała głos w sprawie stanu zdrowia jej córki. Wcześniej wywoływało to wiele kontrowersji, bo wokalistka sugerowała zakażenie koronawirusem. Ostatecznie okazało się, że było to co innego. Znana piosenkarka nadal mocno przeżywa całą sprawę.
O chorobie swojej córki Kasia Kowalska poinformowała pod koniec marca. Ola trafiła do szpitala w Wielkiej Brytanii z powodu podejrzenia zakażenia koronawirusem. Wokalistka informowała o całej sytuacji ze łzami w oczach, mówiła, że ma problemy ze zdobyciem jakichkolwiek informacji na jej temat. Wkrótce nagranie znikło z sieci. Później okazało się, że jej córka nie była jednak zakażona koronawirusem.
Piosenkarka skomentowała sprawę w rozmowie z magazynem „Pani”. Przyznała, że tego powodu wylaną na nią „hektolitry jadu”. „Zarzucono mi, że jestem oszustką, że skoro Ola nie miała koronawirusa, nie miałam prawa apelować do nikogo, że się lansowałam.” – mówi Kasia Kowalska. „Moja córka zrobiła coś niewybaczalnego – nie miała COVID-19, wraca do zdrowia, a to skandal” – ironizowała.
„Miała na początku normalne objawy przeziębienia (…) cały czas miała wysoką temperaturę. (…) Którejś nocy jej stan pogorszył się na tyle, że wezwały z koleżanką karetkę. Olę zabrano do pierwszego szpitala – tam stwierdzono, że ma zapalenie płuc” – opowiadała Kasia Kowalska. Jej córka wkrótce wyszła ze szpitala, ale jej stan znów się pogorszył, a objawy wskazywały na koronawirusa. „Przyjechała po nią druga karetka (…) leżała w izolatce. Miała objawy – wysoką gorączkę, brak tchu, jej stan był poważny” – mówi.
Odnosząc się do zamieszczonego w sieci apelu, powiedziała że opublikowała go za namową lekarza. Kasia Kowalska przyznała, że dziś postrzega tę decyzję jako błąd, bo ludzie zaczęli nadmiernie interesować się jej życie.
Czytaj także: Korwin-Mikke wspiera Bosaka… „w rapowym stylu” [WIDEO]
Źr. dorzeczy.pl