Adam Małysz w rozmowie z Onet Sport mówił m.in. o polityce. Przyznał, że otrzymywał propozycje zaangażowania się w bieżącą politykę. Były mistrz w skokach narciarskich postanowił jednak tego nie robić. Podał konkretne powody.
Małysz przyznał, że głosował korespondencyjnie, ale nie chciał komentować wyniku wyborów. „Nie chcę wdawać się w polityczne dysputy, bo sportowcy i ludzie związani ze sportem powinni być apolityczni. Pewnie, że teraz miałem czas na kwarantannie i śledziłem bardziej niż zwykle, to co się działo w czasie kampanii. Nie chcę się jednak angażować w politykę.” – powiedział.
Skoczek przyznał, że namawiano go do różnych forma zaangażowania w politykę. „Były takie propozycje, choć nie tak otwarte. Otrzymywałem jednak informacje o zainteresowaniu tym, bym wszedł do polityki. Dostawałem e-maile z wiadomościami od osób, które chciały poprowadzić moją kampanię. Było też wiele propozycji dotyczących wsparcia innych kandydatów.” – przyznał Małysz.
„Zawsze grzecznie odmawiałem. Nie mogłem. Raz ze względu na stanowisko, jakie zajmuję, a dwa – jestem sportowcem, a to oznacza, że lepiej jest żyć w zgodzie ze wszystkimi. Tymczasem polityka dzieli. Wystarczy popatrzeć na to, jak przebiegała kampania i na to, jaki był hejt w internecie. Z tego wszystkiego wynika, że nikt nie może mieć swojego zdania.” – podsumował Małysz.
Czytaj także: Wiadomo, gdzie Duda odbędzie pierwszą podróż zagraniczną
Sportowiec nie wykluczył jednak ewentualnego zaangażowania w politykę w przyszłości. „Nigdy nie mów nigdy. Nie zastanawiałem się jednak nad tym, choć jest wielu sportowców, którzy zakończyli karierę i są w polityce. Takie osoby też są potrzebne dla świata sportu, który jest – tak jak u nas – bardzo zależny od Ministerstwa Sportu i przydzielanych funduszy.” – przyznał Małysz.
Źr. onet.pl