Policja użyła siły wobec protestujących obrońców aktywistki LGBT Margot. – Nie było ani jednego wezwania do rozejścia się. Ani jednego. Policja po prostu rozgoniła protestujących, potocznie – „brutalnie wjechała w nich” – relacjonuje Marcin Sztykiel z Radia Zet.
Przypomnijmy, że pod koniec lipca grupa aktywistów LGBT zakładała tęczowe flagi na warszawskich pomnikach. W akcji brał udział Michał Sz. vel Małgorzata „Margot” Sz. Ta sama osoba została zarejestrowana podczas blokowania samochodu Fundacji Pro-Prawo do Życia kilka tygodni wcześniej. Auto zostało poważnie uszkodzone.
W związku ze uszkodzeniem mienia oraz za stosowanie przemocy sąd orzekł wobec Margot środek w postaci 2-miesięcznego aresztu. 7 sierpnia policja przybyła w miejsce, gdzie przebywa Margot, aby dokonać aresztowania. Na miejscu czekał tłum, który blokował wyjazd. Uczestnicy manifestacji blokowali radiowóz policyjny. Na miejsce wezwano posiłki.
Dopiero około godziny 20. policjantom udało się odjechać. Nie było to jednak łatwe. „W trakcie zatrzymania aktywisty tłum utrudniał działania policjantów. Wobec najbardziej agresywnych osób podejmowane są interwencję. Zero tolerancji dla łamania prawa” – poinformowała stołeczna policja.
Z każdą chwilą sytuacja stawała się coraz poważniejsza. Dziennikarz Radia ZET Maciej Sztykiel zwracał uwagę na brutalność policji. – Nie było ani jednego wezwania do rozejścia się. Ani jednego. Policja po prostu rozgoniła protestujących, potocznie – „brutalnie wjechała w nich” – stwierdził.
W pewnym momencie poinformował nawet, że użyto wobec niego przemocy. – Zostałem uderzony i powalony na ziemię przez policjantów. Uderzona została też posłanka @FiliksMagdalena. Policja użyła przemocy wobec protestujących na Krakowskim Przedmieściu – napisał.
Źródło: Twitter, Radio ZET, wprost.pl