Aleksandr Łukaszenka odwiedził dzisiaj Miński Zakład Ciągników Kołowych MZKT, w którym trwa strajk robotników. Białoruski prezydent stwierdził stanowczo, że nie będzie powtórki wyborów prezydenckich. Pracownicy zakładów przerywali jego wystąpienie krzycząc „odejdź”.
Łukaszenka rozmawiał ze strajkującymi robotnikami zakładów. „Ci, którzy chcą pracować – niech pracują, jeśli nie chcą – nie będziemy ich zmuszać. 150-200 pracowników nie robi różnicy. Trzeba zrozumieć, że „zły” prezydent zachował zbędnych pracowników, żeby ludzie nie zostali wyrzuceni na ulicę. Trzeba o tym pamiętać” – podkreślił.
„Przeprowadziliśmy wybory. Dopóki mnie nie zabijecie, nie będzie innych wyborów” – mówił Łukaszenka. „Nigdy nie doczekacie się ode mnie, abym zrobił coś pod presją. Nie będzie ich” – mówił.
Prezydent Białorusi usprawiedliwiał agresywne działania policjantów. „Siłowe działania były efektem prowokacji ze strony niektórych uczestników ulicznych zamieszek, a jednemu z funkcjonariuszy w ogóle złamali kręgosłup” – powiedział Łukaszenka.
„Na prowokacje będziemy odpowiadać w odpowiedni sposób” – kontynuował Łukaszenka. „Rozumiem, że wiele osób jest spiętych z powodu sytuacji, jaka była na ulicach, że była tam przemoc itd. itp. Odpowiadam wam też na to pytanie: potrzebny był powód do tego, byście krzyczeli „Odejdź!”. Dobry powód” – mówił.
„Ja, tak samo jak wy, nie do końca rozumiem, na czym polega problem” – mówił do krzyczących Łukaszenko. „Dziękuję” – zakończył nerwowo, gdy zorientował się, że zebrani nie przestaną skandować wezwania do odejścia.
Źr. dorzeczy.pl; onet.pl