Senator KO Jan Filip Libicki w rozmowie z Polsat News opowiedział o swoim pobycie w szpitalu w Poznaniu. Polityk od ponad trzech miesięcy przebywa w izolacji w związku z potwierdzonym zakażeniem koronawirusem.
Senator w rozmowie z Polsat News przyznał, że ostatni raz widział człowieka 1 sierpnia. „To był mój asystent, który zostawiał mnie w szpitalu. Czas się trochę dłuży w pokoju trzy na cztery metry.” – przyznał Libicki. Zaznaczył, że osoby z personelu medycznego, które go odwiedzają „są zamaskowani. Bardzo szczelnie. Z każdej strony”.
Polityk przyznał, że najciężej było w pierwszym tygodniu izolacji. „Towarzyszyło temu ogólne osłabienie. Ktoś dzwoni i nie mam siły sięgnąć po telefon. Wiedziałem, że muszę zjeść śniadanie, ale jednocześnie miałem wstręt do jedzenia i w dodatku nie miałem siły podnieść bułki.” – wspomina Libicki. „Miałem problemy z wzięciem prysznica. Ciągnął się w nieskończoność, bo każda czynność trwała dwa razy dłużej” – dodał.
Libicki powiedział, że w szpitalu dwie osoby są pod respiratorami. „Jest tu też mężczyzna w moim wieku, który jest właśnie pod respiratorem. Nie ma reguły. Podobnie jest zresztą z zakażeniem. Ja i ojciec jesteśmy w szpitalu, a mama i siostra są czyste. Byliśmy wszyscy w tym samym domu. Trudno jest ustalić kryteria dla tego wirusa.” – mówił.
„Jednym z objawów tego nieszczęsnego wirusa jest to, że ma się okres, że w ogóle nie chce się nic jeść. I ja i mój ojciec, który też jest zakażony mieliśmy tak po trzy dni. Nic nie jedliśmy. Na początku się zmuszałem i bardzo mi to nie smakowało. Teraz mi to przeszło i nie narzekam na jedzenie.” – zapewnia Libicki.
Czytaj także: Koronawirus znów słabnie. Gwałtowny spadek nowych zakażeń
Senator przyznał również, że wkrótce może opuścić szpital. Ostatni wynik badania był ujemny. Jeśli kolejny również nie potwierdzi obecności koronawirusa, to polityk opuści szpital. Pełna treść rozmowy dostępna TUTAJ.
Źr. polsatnews.pl