Franciszek Przybylski wcielał się przed laty w postać Łukasza Wojciechowskiego z „M jak miłość”. Z okazji 20-lecia serialu postanowił podzielić się refleksją na temat produkcji. – Wstydziłem i do dziś wciąż trochę wstydzę się tego serialu – przyznaje. W jego wpisie pojawia się także ostra krytyka TVP.
Franciszek Przybylski był związany z „M jak miłość” od pierwszego sezonu, grając Łukasza Wojciechowskiego, syna Marty Mostowiak i Norberta Wojciechowskiego. Po kilku latach Przybylskiego zastąpił inny aktor.
Jak informuje portal wprost.pl, 20. rocznica rozpoczęcia prac nad serialem sprowokowała Przybylskiego do refleksji. „Od pierwszego klapsa na planie 'M jak Miłość’ minęło wczoraj 20 lat co do dnia. Kawał czasu. Kawał życia” – napisał na Instagramie.
Franciszek Przybylski grał w „M jak miłość” Łukasza. Teraz wstydzi się serialu?
W swoim wpisie wspomina aktorów, z którymi spotykał się na planie: Witolda Pyrokosza, Mariusza Sabiniewicza i Dominikę Ostałowską. Przyznaje również, że na planie „M jak miłość” wiele się nauczył
„Niekoniecznie wszystkie moje wspomnienia z M-ką są pozytywne. Moi najbliżsi wiedzą ile tak naprawdę kosztowała mnie cała ta przygoda. Bycie dzieciakiem, którego ok. dwa razy w tygodniu ogląda w tv przez kilka lat średnio 10 mln Polaków” – wspomina.
Przybylski przyznaje, że popularność serialu okazała się dla niego problemem w późniejszym wieku. „Wstydziłem i do dziś wciąż trochę wstydzę się tego serialu. Od pewnego momentu, granie w nim wydawało mi się być po prostu 'siarą’. M.in. dlatego zwiałem. Dzisiaj patrzę na to wszystko ze sporym dystansem” – dodaje.
Filmowy „Łukasz” ostro o TVP: Jestem wściekły
W dalszej części swojego wpisu młody aktor przechodzi do krytyki obecnej TVP. „Telewizja Polska to od kilku lat instytucja pełna jadu, kłamstw, oszczerstw i nikczemności. Jest to wyjątkowy paradoks, że telewizja odpowiedzialna za ten fenomen jakim jest M-ka dzisiaj reprezentuje sobą wszystko co rzekomej Miłości przeczy” – tłumaczy.
„Jestem wściekły kiedy widzę jak Ci sami ludzie, którzy odpalają sobie wieczorami to serialicho i uśmiechają się widząc chatę w Grabinie, rano kiedy się budzą, dostają do jajecznicy propagandową papkę, która ścina im mózgi i sprawia, że najchętniej wyszliby z domu i zaje*ali sąsiada za to, że jest inny niż oni sami” – dodaje.
W dalszej części przyznaje, że trudno o definicję „miłości”, jednak jest ona prawem każdego człowieka. Następnie poinformował internautów, że zmodyfikował nieco oryginalne logo serialu.
Źródło: Instagram, wprost.pl