Jeśli chodzi o funkcjonowanie uczelni w nowym roku akademickim to – przy zachowaniu zasad bezpieczeństwa – wracajmy do pracy na uczelni. Władze szkół wyższych powinny tak dobierać metody pracy, by jednocześnie zachować jakość nauczania, jak i zadbać o bezpieczeństwo wszystkich – mówi PAP szef resortu nauki Wojciech Murdzek.
„Przy zachowaniu wszelkich warunków bezpieczeństwa – funkcjonowanie uczelni powinno – w miarę możliwości – wracać do sytuacji sprzed pandemii” – powiedział w rozmowie z PAP minister nauki i szkolnictwa wyższego Wojciech Murdzek.
Podkreślił, że decyzje o tym, w jaki sposób organizowana będzie praca, będą decyzjami władz uczelni. „Bezpieczeństwo i jakość – te dwa słowa powinny towarzyszyć rektorom nieustannie” – dodał.
„Wracajmy do normalności, bo to nasz wyraz troski o najlepszą jakość nauczania. Jesteśmy na etapie wdrażania Konstytucji dla Nauki, przed nami ewaluacja uczelni. Nie może dojść do obniżenia jakości (badań i dydaktyki – przyp. PAP) – choćby ze względu na pozycję naszych uczelni w wymiarze światowym” – powiedział.
Jego zdaniem jednak władze uczelni powinny mieć świadomość, że pandemia nie ustała, a wytyczne związane z bezpieczeństwem zdrowotnym muszą być przestrzegane. Dlatego ministerstwo – w trosce o bezpieczeństwo pracy na uczelniach – przygotowało dla nich pakiet zaleceń – skonsultowany z GIS.
„Dajemy ścisłe wskazania dotyczące działania akademików, bibliotek, organizacji zajęć na uczelni. Zwracamy też uwagę, że inauguracje roku akademickiego mogą być organizowane zarówno godnie, jak i bezpiecznie” – powiedział Wojciech Murdzek.
Pytany, czy nie boi się, że „powrót do normalności” na uczelniach sprawi, że zwiększy się liczba zakażeń, powiedział: „Wszędzie, gdzie są skupiska osób, ryzyko zakażenia jest większe, stąd konieczna jest ostrożność ze strony władz uczelni”. I dodał, że można tak układać harmonogram pracy w szkołach wyższych, by zminimalizować ryzyko spotykania się ze sobą dużych grup osób. Podał przykład, że nie można zaczynać roku akademickiego tak, jak zazwyczaj – przy zapełnionej po brzegi auli. Należy za to zadbać o zachowanie dystansu społecznego i umożliwić chętnym udział online w uroczystości.
PAP poprosiła ministra, aby wyjaśnił, dlaczego w marcu br., kiedy przybywało po kilkadziesiąt nowych zakażeń dziennie, odwołano rozporządzeniem zajęcia stacjonarne na uczelniach, a dziś, kiedy przybywa dziennie po kilkaset zakażonych, rząd nie widzi przeciwwskazań, żeby wracać do normalności.
„Jesteśmy w pewnym procesie. Na początku nikt na świecie nie znał koronawirusa, nie wiedział jak pandemia się rozwija i jak sobie z nią radzić. Dziś wiemy, jak ten proces wygląda. Szacowaliśmy, że będzie potrzebnych znacznie więcej miejsc w szpitalach. A dziś wiemy, że maksymalnie mieliśmy ich zajętych ok. 2 tysięcy. Mamy dostępne środki ochrony osobistej. Powstały narzędzia jak aplikacja ProteGOSafe, które wspierają nas w walce z pandemią. Sytuacja jest pod kontrolą – wyjaśnił. Dodał, że teraz też lepiej wiadomo, które metody prewencji zakażeń są najskuteczniejsze, a ludzie nauczyli się przestrzegać zasad dystansu społecznego, dezynfekcji rąk i noszenia maseczek. „Stąd możemy przygotować wytyczne, które – nie lekceważąc zagrożeń – pozwolą stopniowo powracać do normalności” – powiedział.
Pytany, czy jest rozważany scenariusz, że uczelnie będą ponownie zamknięte, ocenił, że na razie takiej opcji nie ma. „Jedyna możliwość, to ograniczenia lokalne – w powiatach czerwonych czy żółtych. Nie wprowadzamy ostrego reżimu dla całego kraju, ale skupiamy się na eliminowaniu pojedynczych ognisk. Życzę wszystkim uczelniom, żeby takie ogniska zakażeń nie pojawiły się na żadnej uczelni, ani w żadnym akademiku” – podsumował.
Źródło: Serwis Nauka w Polsce – www.naukawpolsce.pap.pl, Autorka: Ludwika Tomala