Chcemy przywrócić funkcjonowanie systemu zdrowia. Wiele świadczeń w wyniku obaw pacjentów przez zakażeniem koronawirusem czy z powodu czasowego zamknięcia placówek z powodu kwarantanny personelu zostało zwieszonych – mówiła w czasie posiedzenia senackiej komisji zdrowia wiceminister Józefa Szczurek-Żelazko.
W czasie środowego posiedzenia senackiej komisji zdrowia, poświęconej dostępność świadczeń zdrowotnych i praw pacjenta w czasie epidemii COVID-19, wiceminister zdrowia mówiła o tym, że epidemia zmienia się i na bieżąco do tych zmian dostosowywane są działania. Choroba postawiła wiele wyzwań nie tylko przed resortem zdrowia, Narodowym Funduszem Zdrowia, pracownikami ochrony zdrowia, ale też przed samymi pacjentami.
Wiceminister przypomniała, że w pierwszych miesiącach walki z epidemią ograniczono pewne świadczenia zdrowotne np. rehabilitacyjne czy leczenie uzdrowiskowe. Główny inspektor sanitarny wydawał wytyczne, a NFZ zarządzenia doprecyzowujące udzielanie świadczeń w tych specyficznych warunkach. Przyznała też, że dostępność do świadczeń zmniejszyła się, ale też nastawienie pacjentów uległo zmianie.
„Na początku (epidemii – PAP) wielu pacjentów podejmowało ryzykowne decyzje odroczenia wizyt, czy rezygnacji w obawie przez zakażeniem” – podała jeden z powodów ograniczenia świadczeń wiceminister zdrowia. Zapewniła jednak, że system ochrony zdrowia był w pierwszych miesiącach epidemii został odpowiednio zabezpieczony finansowo.
W dalszej części wiceminister mówiła o tym, że we wrześniu przyjęto strategię walki z COVID-19, a rozwiązanie w niej przyjęte pozwolą m.in. przywrócić opiekę nad pacjentem z innymi schorzeniami.
„Ta strategia pozwala uwolnić duże możliwości systemu ochrony zdrowia, który w dużej mierze będzie wykorzystany do leczenia wszystkich innych pacjentów, którzy borykają się z problemami zdrowotnymi i być może z powodu właśnie takiej intensywnej walki z chorobą COVID-19, gdzie duże zasoby zarezerwowaliśmy na poczet tej walki, mogły mieć utrudniony dostęp do świadczeń zdrowotnych” – powiedziała wiceminister.
„Działania dostosowujemy do potrzeb i pamiętamy, by umożliwić świadczenia dla innych pacjentów niż zakażonych COVID-19” – dodała.
Jednak – jak wyjaśniła dalej – ta utrudniona dostępność do świadczeń oraz to, że pacjenci nie zgłaszali się w takim stopniu jak zazwyczaj do lekarzy, mogła wynikać z innych czynników, np. tego, że placówki czasowo były zamykane ze względu na kwarantannę lub też samego lęku pacjentów przed tym, że mogliby się zarazić koronawirusem odbywając wizytę u lekarza. Dlatego też wiele wizyt było odkładanych lub anulowanych.
Wiceminister zwróciła też uwagę, że działania resortu zmieniają się wraz z samym przebiegiem epidemii.
„Epidemia zmienia swój charakter, wirus zmienia swoją biologię, w związku z tym, my te działania dostosowujemy do potrzeb, ale równocześnie pamiętamy o tym, by umożliwić pacjentom korzystanie ze świadczeń zdrowotnych pacjentom, którzy mają inne problemy zdrowotne. Z koronawirusem prawdopodobnie będziemy musieli nauczyć się żyć, funkcjonować i pamiętać o tym, że ten reżim sanitarny, wytyczne, wszelkiego rodzaju procedury i standardy muszą stać się codziennością w postępowaniu nie tylko w podmiotach leczniczych, ale również i na co dzień w naszym życiu, bo tylko takie podejście pozwoli nam uchronić się przed ewentualnym rozwojem epidemii” – podsumowała.(PAP)
autorka: Klaudia Torchała / PAP