Nietypową interwencję przeprowadzili w miniony piątek krapkowiccy policjanci. Pewien mężczyzna jechał rowerem autostradą A-4, „pod prąd”. Kiedy nietrzeźwy mieszkaniec Gogolina, zorientował się, że jedzie w złym kierunku, wziął rower „pod pachę” i przeszedł na drugą stronę jezdni. Tam kontynuował swoją podróż.
W miniony piątek, o godzinie 20:00 dyżurny krapkowickiej komendy otrzymał informacje, że w rejonie 256 kilometra autostrady A-4, w kierunku Wrocławia, „pod prąd” ktoś jechał rowerem. Policjant natychmiast skierował na miejsce patrol ruchu drogowego.
Czytaj także: Dziennikarz TVN zatrzymany przez CBA? Prowadził popularny program
Funkcjonariusze zatrzymali kierowcę jednośladu na pasie awaryjnym w kierunku Katowic. Jak ustalili policjanci, kiedy 31-latek zorientował się, że jedzie w złym kierunku wziął rower „pod pachę” i nie zważając na duży ruch ani ogromne niebezpieczeństwo, przeszedł na drugą stronę jezdni. Tam kontynuował swoją podróż.
Jechał rowerem do dziewczyny
Rowerzystą okazał się mieszkaniec Gogolina. Mężczyzna tłumaczył policjantom, że jechał rowerem do dziewczyny, a nawigacja pokierowała go najszybszą drogą. Podczas rozmowy mundurowi wyczuli od niego woń alkoholu. Przeprowadzone badanie wykazało, że miłośnik jednośladów miał blisko promil alkoholu w organizmie.
W związku z kierowaniem rowerem w stanie nietrzeźwości oraz poruszaniem się nim po autostradzie policjanci ukarali mężczyznę mandatami. Na szczęście w tym przypadku nie doszło do żadnego zdarzenia.
Czytaj także: Chora na COVID-19 uciekła ze szpitala, by opiekować się matką. Zareagowała policja
Policjanci przypominają, że rowerzyści nie mogą korzystać z autostrad czy dróg ekspresowych. Drogi te nie są dla nich przeznaczone. Dotyczy to także przypadku poruszania się pasem awaryjnym lub poboczem.
Źr. Opolska Policja