Wojciech Bojanowski opublikował w sieci osobiste wyznanie. Dziennikarz TVN opowiedział internautom o osobistej tragedii. „To jest grób naszego synka. W 4. miesiącu ciąży dowiedzieliśmy się, że jest bardzo chory” – powiedział łamiącym głosem.
Aborcja to w ostatnich dniach główny temat poruszany w mediach. Od ponad tygodnia na ulicach większych miast pojawiają się strajki przeciwników orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego ws. aborcji.
W czasie, gdy przez Polskę przetacza się dyskusja na temat aborcji, osobiste nagranie zamieścił w sieci Wojciech Bojanowski z TVN.
Dziennikarz opowiedział internautom o tragedii, z którą zmierzył się jakiś czas temu. „To jest szalenie ważne dla mnie. To miejsce tutaj” – powiedział, pokazując cmentarz, na którym pochowany jest jego synek.
„W 4. miesiącu ciąży dowiedzieliśmy się, że jest bardzo chory. Zespół Edwardsa, bardzo mało szanse, żeby się urodzić żywym, zdrowym” – powiedział. Po usłyszeniu strasznej wiadomości stanęli w obliczu najtrudniejszej decyzji, jaką mogą sobie wyobrazić rodzice. „Podjęliśmy decyzję, że spróbujemy, że może zdarzy się cud, że Bóg pomoże” – stwierdził.
„Byliśmy gotowi na to, żeby w domu urządzić sobie szpital. Żeby zmierzyć się z tym wszystkim” – relacjonuje wzruszony dziennikarz. Niestety, krótko po narodzinach dziecka doszło do tragedii. „Po kilku, kilkunastu dniach okazało się, że jego serduszko przestało bić” – powiedział.
Dziennikarz nawiązał również bezpośrednio do protestów aborcyjnych w Polsce. Zamieścił w sieci zdjęcie zwisających z mostu kukiełek z napisem: „Prawica nam zwisa”. – Eskalacja przemocy i agresji, również tej symbolicznej jest szalenie niebezpieczna. Aleja Armii Ludowej w Warszawie. Apeluję o rozsądek – zaznaczył.
Źródło: Instagram