Strajki ws. aborcji przeniosły się w poniedziałek przed siedzibę Ministerstwa Edukacji Narodowej. Kilku demonstrantów zablokowało bramę wjazdową. W trakcie interwencji policjanci zorientowali się, że jedna z protestujących przykleiła sobie dłoń do bramy. Podjęto decyzję o wezwaniu pomocy medycznej.
Przeciwnicy zaostrzenia prawa aborcyjnego pojawili się w poniedziałek przed gmachem Ministerstwa Edukacji Narodowej. Demonstracja odbywała się pod hasłem „Wolna aborcja i wolna edukacja!”
Uczestnicy manifestacji domagają się dymisji Przemysława Czarnka oraz wycofania gróźb wyciągnięcia konsekwencji od nauczycieli i osób popierających Strajk Kobiet. Ponadto protestujący oczekują nauki wolnej od dyskryminacji i edukacji seksualnej w polskich szkołach.
Strajkujący usiłowali zablokować al. Szucha, jednak na miejscu pojawiła się policja. Funkcjonariusze poinformowali o podjęciu interwencji. „W stosunku do osób lekceważących polecenia funkcjonariusze użyli siły fizycznej” – tłumaczy stołeczna policja.
Policjanci wezwali karetkę pogotowia do jednej z osób, która tak zapalczywie usiłowała wyrwać kratę zabezpieczającą szybę w policyjnym radiowozie, że doznała urazu ręki.
— Policja Warszawa (@Policja_KSP) November 23, 2020
„Osoby, które podczas legitymowania odmówiły podania swoich danych są przewożone do jednostek policji w celu weryfikacji ich tożsamości oraz wykonania niezbędnych czynności w związku z popełnionym wykroczeniem. Jedna osoba została zatrzymana za naruszenie nietykalności policjanta” – dodano w kolejnym komunikacie.
Strajk przed gmachem MEN. Kobieta przykleiła dłoń do bramy: „Chciałam tam siedzieć, dopóki minister Czarnek nie poda się do dymisji”
W trakcie interwencji przed wejściem do gmachu resortu policjanci spostrzegli, że jedna z uczestniczek manifestacji przykleiła dłoń do bramy. „Pomocy lekarskiej wymaga także osoba, która przykleiła sobie dłoń szybkoschnącym klejem do bramy wejściowej do budynku” – informują funkcjonariusze.