Prof. Krzysztof Simon zabrał głos w sprawie rzeczywistej liczby przypadków koronawirusa w naszym kraju. W rozmowie z „Rzeczpospolitą” lekarz przyznał, że dzienną raportowaną liczbę przypadków należy pomnożyć przynajmniej przez pięć.
Prof. Krzysztof Simon to dolnośląski konsultant do spraw chorób zakaźnych, a jednocześnie ordynator oddziału chorób zakaźnych szpitala we Wrocławiu. W ciągu ostatnich miesięcy bardzo często wypowiadał się na temat pandemii koronawirusa w Polsce. W rozmowie z „Rzeczpospolitą” odniósł się do aktualnej sytuacji.
Lekarz pytany był miedzy innymi o oficjalne dane na temat pandemii, według których mamy znacznie mniej nowych przypadków. „Proszę się nie przywiązywać do tych danych. Były one różnie interpretowane i różnie podawane. My w tej chwili testujemy tylko przypadki objawowe. Jeśli jest to 20 procent zakażeń jednego dnia, to nalży tę liczbę przemnożyć przynajmniej przez pięć. Nikt nie robił takich badań, ale w innych krajach tak jest. Czyli 100 tysięcy ludzi zakaża się codziennie, większość bezobjawowo, i specjalnie im to nie szkodzi, ale mogą wirusa transmitować” – powiedział.
Prof. Simon zaznaczył również, że mniej wykonywanych testów będzie oznaczało mniej przypadków. „Znam dziesiątki osób, które nie chcą wykonywać testów. Uważają, że przejdą zakażenie łagodnie, albo boją się o pracę itp. Także skala jest zdecydowanie większa. Jeśli zrobi się 70 tysięcy testów u osób subklinicznych, to będzie oczywiście więcej tych przypadków” – mówił.
Prof. Simon: „Nie rozumiem tych wszystkich ograniczeń”
Prof. Krzysztof Simon odniósł się także do rządowego pomysłu skumulowania w jednym terminie wszystkich ferii zimowych. „Nie rozumiem tych wszystkich ograniczeń. Po pierwsze, nie widzę powodów, żeby na ferie nie jechały osoby, które przechorowały COVID-19 albo mają przeciwciała. One teoretycznie nie zachorują, w 99,9 proc., więc dlaczego nie mają wyjeżdżać na wakacje? Po drugie, podstawowym elementem każdej epidemii jest rozrzedzenie. A tu ktoś wpadł na pomysł, żeby kumulować całe to towarzystwo w jednym terminie” – stwierdził.
Ekspert odniósł się także do branż handlowej i hotelarskiej. „Po trzecie, rozrzedzenie dotyczy też zakupów. Ludzie będą chodzić do sklepów, bo gdzieś muszą, bo tego wszystkiego nie wytrzymają” – powiedział. „Po czwartek, kwestia ograniczeń sfery hotelowej, zamkniętych pomieszczeń w lokalach – to jest wszystko do dogadania. Bo to nagle wszystko pada. Ludzie się dowiadują z dnia na dzień, że nie mogą w ogóle pracować” – dodał prof. Simon.
Czytaj także: Wigilia tylko do 5 osób. Jest rozporządzenie rządu
Źr.: Rzeczpospolita