Zlatan Ibrahimović w rozmowie z włoską gazetą „Corriere dello Sport” podał szczegóły swoich zmagań z zakażeniem koronawirusem. Słynny piłkarz AC Milan przyznał, że jego objawy nie były zbyt ciężkie. Najbardziej dokuczała mu natomiast samotność w kilkutygodniowej izolacji.
Słynny Szwed przyznał w swoim stylu, że początkowo podchodził do choroby nie z obawą, ale z zaciekawieniem. „Kiedy mi się to przydarzyło, na początku byłem stosunkowo zrelaksowany, prawie zaciekawiony.” – przyznał Ibrahimović. „Pomyślałem, cóż, zobaczę, czym jest ten COVID. To uderzyło w cały świat, wielka tragedia i teraz dotarło to do mnie. Byłem w domu i czekałem, co się stanie” – wspomina.
39-letni napastnika AC Milan przyznał, że nie miał zbyt poważnych objawów choroby. „Bolała mnie głowa. Ból nie był zbyt silny, ale irytujący. To było ciężkie. Straciłem też trochę smaku” – wspomina popularny Ibra.
Czytaj także: Wiadomo, co Najman miał w słynnej niebieskiej torbie. Zagadka rozwiązana [WIDEO]
Piłkarz zachorował we wrześniu i w domowej izolacji spędził łącznie szesnaście dni. W mieszkaniu przebywał samotnie, bo gdy on występuje w Mediolanie, to jego rodzina na co dzień mieszka w Szwecji. „Cały czas byłem w domu. Zirytowany na to, że nie mogę wyjść i odpowiednio trenować. To straszne, nie można było nic zrobić” – relacjonuje Ibrahimović.
Ibrahimović: „Rozmawiałem z mieszkaniem”
Zawodnik przyznał, że samotność zaczęła negatywnie wpływać na jego psychikę. „W pewnym momencie zacząłem rozmawiać z mieszkaniem i nadałem ścianom imiona. To kwestia mentalna. Obserwujesz siebie i wyobrażasz sobie różnego rodzaju objawy choroby, w tym te, których nawet nie masz. Cierpisz z powodu tego, co czujesz” – powiedział Ibrahimović.
W połowie października Szwed powrócił do gry i nadal zachował świetną formę zdobywając bramki w kolejnych meczach. Później natomiast nabawił się kontuzji mięśniowej i ponownie musiał pauzować.