Marcin Meller, dziennikarz TVN, zamieścił wpis w serwisie Facebook. Przyznał w nim, że dostrzega pozytywy w zamieszaniu dotyczącym szczepień celebrytów na Warszawskim Uniwersytecie Medycznym.
Medialna zawierucha dotycząca szczepień celebrytów trwa w najlepsze. Co więcej, lista osób zaszczepionych poza kolejnością cały czas się powiększa. Tylko w poniedziałek dziennikarze wymienili bowiem kolejnych przedstawicieli szeroko rozumianego świata show-biznesu, którzy przyjęli preparat pomimo, iż nie znajdowali się w tzw. grupie zero. Mowa o m.in. Radosławie Pazurze czy Mariuszu Walterze.
Całą sytuację skomentował m.in. popularny w mediach społecznościowych lekarz ze szpitala covidowego w Puławach, Jakub Kosikowski. „Do broniących dziennikarzy i WUMu Jeśli będzie kolejna fala, to nie piszcie łzawych i oburzonych twittow, gdy szpitale nie będą w stanie przyjąć Waszych bliskich, bo albo trzeba bedzie przyjąć jakiś trafiony DPS, albo pół personelu samo będzie chore. Po prostu weźcie to na klatę” – napisał na swoim profilu społecznościowym. Więcej TUTAJ.
Swoje stanowisko w całej sprawie przedstawił również dziennikarz TVN, Marcin Meller. On, w przeciwieństwie do części jego kolegów po fachu, dostrzega w całej sprawie pozytywy.
Marcin Meller widzi pozytywy w aferze szczepieniowej
Meller zamieścił na Facebooku wpis, w którym przyznał, że stara się dostrzec „pożytki” w medialnym zamieszaniu dotyczących szczepień celebrytów. Jak twierdzi, może to przynieść pozytywy w przypadku całego społeczeństwa.
„Jako niepoprawny optymista staram się dostrzec pożytki z afery szczepionkowo-celebryckiej. Jeszcze przedwczoraj nie chciała się zaszczepić połowa Polaków” – napisał Marcin Meller. „Mam nadzieję, że teraz spora ich część, w**wiona na warszawkę uczyni to z przekory i ze złości” – dodał.