Krystyna Janda boi się o swoje bezpieczeństwo. – Po raz pierwszy w życiu w tym kraju boję się, że spotka mnie coś złego – oświadczyła na antenie TVN24. Artystka odniosła się również do burzy medialnej wokół szczepień VIP-ów.
Ujawnienie kolejnych nazwisk osób, które zaszczepiły się, podczas gdy na swoją kolej nadal czekają lekarze i pracownicy służby zdrowia, zbulwersowało opinię publiczną. Nawet wyjaśnienia, iż akcja miała związek z „promocją szczepień” nie wytrzymują konfrontacji z faktami, bowiem na liście znajdziemy osoby niezbyt rozpoznawalne, jak np. prezes sieci kawiarni z synem, Edward Miszczak i Mariusz Walter.
– Myślę, że wszystko wynika z jakiegoś bałaganu organizacyjnego – oświadczyła Krystyna Janda w „Faktach po Faktach” TVN24. Aktorka przekonuje, że nie miała pojęcia o konsekwencjach szczepienia. – Mieliśmy być szczepieni po medykach. Powiedziano nam, że prawdopodobnie gdzieś koło połowy lutego będziemy my szczepieni, seniorzy – przyznała.
Aktorka przekonuje, że to ona podała prof. Zbigniewowi Gaciongowi listę osób, które zgodziły się zostać ambasadorami. – Z Fundacji to było 8 osób, ale wiem, że ta lista jest dłuższa, plany były szersze jeśli chodzi o promocję – powiedziała w rozmowie z Piotrem Kraśką.
Wesług słów rektora WUM a także zgodnie z ustaleniami powołanej przez niego komisji wewnętrznej, rektor nie znał listy osób do zaszczepienia poza „grupą zero” ani też nie wywierał żadnych nacisków na to, kogo szczepić.
— jan artymowski (@JanArtymowski) January 4, 2021
I wtedy na scene wkracza pani Janda pic.twitter.com/WdM878B3gh
Artystka oświadczyła, że podczas szczepień upewniła się, czy nie odbiera komuś dawki. – Pytaliśmy, czy nikomu nie zabieramy szczepionki. Powiedziano nam, że absolutnie nie, że jest taka sytuacja, zawirowanie, okres świąteczny, że bardzo wielu ludzi wyjechało, szczepionka przyjechała odmrożona i że trzeba to wyszczepić całą partię – powiedziała (wersja sprzeczna z relacją lekarki z WUM).
Krystyna Janda o konsekwencjach akcji: Fala nienawiści i hejtu przekracza granice
Janda wyznała wprost, że jest przerażona skalą negatywnych reakcji. – Fala nienawiści i hejtu, który się wylała, przekroczyła wszelkie absolutnie granice. Ilość ludzi, którzy napisali, że życzą mi śmierci, że podpalą teatr, nasi pracownicy ciągle odbierają telefony z groźbami, zaczęliśmy już nagrywać. To jest absolutnie, absolutnie niemożliwe – powiedziała.
-Zwyczajnie, bardzo państwa przepraszam, ale po raz pierwszy w życiu w tym kraju boję się, że spotka mnie coś złego. To zostało nakręcone przez media publiczne, prawicowe – dodała.