Klementyna Suchanow, jedna z liderek Strajku Kobiet, została zatrzymana przez policję. Opuściła areszt w Mińsku Mazowieckim opuściła w piątek. Niedługo później poinformowała o tym na Twitterze.
Suchanow została zatrzymana 28 stycznia podczas Strajku Kobiet. Następnie przewieziono ją do aresztu w podwarszawskim Mińsku Mazowieckim. „Suchanow została zabrana na komendę do Mińska Mazowieckiego, skąd w piątek, wraz z dwójką innych zatrzymanych przewieziono ją do siedziby Prokuratury Rejonowej Warszawa – Śródmieście przy Kruczej” – podawała stacja TVN24.
30 stycznia media obiegła informacja, że Suchanow opuściła areszt. Niedługo później zamieściła na Twitterze wpis, w którym opisała to, co działo się podczas pobytu w zamknięciu. Jej tweet wzbudził ogromne kontrowersje. Wszystko ze względu na jedno stwierdzenie.
W swoim wpisie Klementyna Suchanow stwierdziła bowiem, że… siedziała w „klatce”. To określenie zdziwiło nawet dziennikarkę Barbarę Burdzy.
Klementyna Suchanow wyszła z resztu. Siedziała w „klatce”?
„Panowie policjanci z Wilczej napawali się „wydawaniem rozkazów”. np. gdy zamiast siedzieć na krześle w korytarzu prokuratury, wolałam postać, wsadzono mnie do klatki dla groźnych przestępców. żeby was słuchano, musielibyście być jakimś autorytetem, drogie misie” – napisała Klementyna Suchanow w swoim tweecie.
Na wpis Klementyny Suchanow zareagowała dziennikarka Barbara Burdzy. Jej tweet sprawa wrażenie, iż była nieco skonsternowana relacją aktywistki, a szczególnie stwierdzeniem dot. „wsadzenia do klatki”. „Do klatki?” – zapytała Burdzy.
„Protesty topnieją, jak pokazało TVN24 Klementyno. Moje byłe studentki UW pokazują w szkołach wasze obelzywe hasła, bluzgi i nienawiść. Niech wiedzą kto dzieli Polskę, szczuje i szerzy nienawiść. Jesteście obciachem Klementyno” – napisała jedna z internautek.