Janusz Kowalski z Solidarnej Polski apeluje o usunięcie niemieckich nazw stacji kolejowych w Chrząstowicach i Dębskiej Kuźni w woj. opolskim. – To jedyne przypadki w Polsce zmiany polskich oznaczeń stacji kolejowych – przekonuje. Wpis polityka sprowokował mnóstwo komentarzy.
„6 lat temu bezprawnie na skutek nacisków PO i Mniejszość Niemiecka w Opolu / Deutsche Minderheit in Oppeln zamontowano niemieckie nazwy stacji kolejowych w Chrząstowicach i Dębskiej Kuźni w Opolskiem. To jedyne przypadki w Polsce zmiany polskich oznaczeń stacji kolejowych – bezprawne” – ogłosił Janusz Kowalski.
Poseł Solidarnej Polski przedstawił w mediach społecznościowych interpelację ws. niemieckich nazw. Polityk przekonuje, że zmiana tablic nie miała podstawy prawnej. „Stan faktyczny wywołuje liczne wyrazy niezadowolenia mieszkańców oraz prowadzi do dezorientacji podróżnych” – tłumaczy.
Szef @NiemcywPolsce przyznaje mi rację. Nie ma podstawy prawnej ani w ustawie ani w rozporządzeniu do stosowania języka niemieckiego w oznaczaniu nazw stacji kolejowych. Decyzje władz @PKP_PLK_SA z czasów PO są bezprawne. To była polityczna samowolka PO. https://t.co/RPFyJ1fCNZ
— Janusz Kowalski (@JKowalski_posel) February 6, 2021
Wpis wyraźnie nie przypadł do gustu internautom. Wielu z nich zarzuca politykowi małostkowość. Część komentatorów zwraca uwagę, iż dwujęzyczne nazwy nie są niczym nadzwyczajnym. „W Czechach są Polskie nazwy na Zaolziu. Jeżeli inne kraje szanują nasze mniejszości, to my też powinniśmy” – czytamy w jednym z komentarzy.
„Musi Pan uderzyć też na Niemcy! Jakim prawem wypisują na tablicach w przygranicznych miejscowościach obok niemieckich nazw również polskie?” – radzi kolejna osoba. „A co z polskimi nazwami ulic we Lwowie? Skandal? Precedens?” – zastanawia się inny internauta.
Pojawiły się również głosy poparcia.