W niedzielne popołudnie z Zalewu Kamieńskiego w Dziwnowie wyciągnięto samochód. W środku znajdowała się czteroosobowa rodzina. Wstępne ustalenia wskazują, że na miejscu nie było śladów po hamowaniu. Śledczy przewidują cztery możliwe przyczyny tragicznego zdarzenia.
Wypadek w Dziwnowie wstrząsnął Polakami. W niedzielę, w okolicach południa, do Zalewu Kamieńskiego wpadł samochód marki volkswagen. Na miejsce wezwano słuzby ratunkowe. Auto udało się wydobyć dopiero po godzinie 15.
Portal iswinoujscie.pl informował, że w środku znajdowały się zwłoki czterech osób, w tym dwójki dzieci. Wkrótce okazało się, że w wypadku zginęła rodzina (38-letnia matka, 41-letni ojciec, oraz dzieci w wieku 3 i 7 lat).
Dramat w Dziwnowie. Śledczy badają możliwe przyczyny
Wstępne ustalenia śledczych wskazywały na zastanawiające okoliczności zdarzenia. Auto wyjechało z ulicy Szosowej, przecinając ul. Wybrzeże Kościuszkowskie i przejeżdżając parking wpadło do Zalewu Kamieńskiego. Na miejscu nie widać jednak śladów hamowania. Co więcej, nawet przy założeniu przeoczenia skrzyżowania, kierowca miał jeszcze czas, by zwolnić, lub skręcić. Tak się jednak nie stało.
Śledczy ustalili, że za kierownicą samochodu siedziała 38-latka. Świadkowie sygnalizują, że auto gwałtownie skręciło o 90 stopni. Wstępna analiza ogumienia wyklucza awarię koła lub usterki techniczne związane z hamulcami.
Jak donosi Polsat News jedną z hipotez, które rozważają śledczy, jest ewentualne zasłabnięcie, lub zaśnięcie kierowcy. Za tragedię może również odpowiadać nagłe odwrócenie uwagi kierowcy, które mogły spowodować dzieci, lub np. podróżujący z rodziną pies.
Wśród możliwych przyczyn wypadku wymienia się także pomyłkę. Niewykluczone, że kobieta w ostatniej chwili zdecydowała się zaparkować na pobliskim parkingu (to tłumaczyłoby gwałtowny manewr skrętu), następnie po wyprostowaniu kierownicy, pomyliła pedał hamulca z gazem.
Ostatnią z badanych hipotez jest rozszerzone samobójstwo.