Nie milkną echa pojedynku Mariusza Pudzianowskiego z Nikolą Milanoviciem na KSW59. Popularny „Pudzian” zwyciężył już w pierwszej rundzie, jednak przebieg walki i praca sędziego budzą ogromne wątpliwości obserwatorów. Wiele osób dostrzegło, że w trakcie pojedynku doszło do złamania przepisów. – Himalaje żenady – napisał Patryk Prokulski z TVP Sport.
Początkowo rywalem Mariusza Pudzianowskiego na KSW59 miał być Ousmane „Bombardier” Dia. Jednak w ostatniej chwili zawodnik musiał zrezygnować z pojedynku, z powodu ostrego ataku wyrostka robaczkowego. W związku z nieobecnością Senegalczyka federacja postanowiła zastąpić go ochroniarzem Marcina Gortata, Nikolą Milanoviem.
Serbski zawodnik judo i sambo przyznał, że sam był zaskoczony propozycją starcia. – Podszedł do mnie Martin Lewandowski, współwłaściciel KSW, i spytał, czy chce się bić z Mariuszem Pudzianowskim. Myślałem, że to żart, ale spojrzałem na jego minę i była poważna – relacjonował w rozmowie z „In The Cage”.
Sędzia nie dostrzegł złamania reguł przez Pudzianowskiego
Zdecydowanym faworytem pojedynku był Pudzianowski. I rzeczywiście, „Pudzian” wygrał walkę. Niemniej jednak styl pozostawiał wiele do życzenia. Pojedynek trwał tylko 72 sekundy. Milanović podjął próbę obalenia Pudzianowskiego, jednak już po chwili leżał na macie zasypywany ciosami rywala. Sędzia przerwał walkę.
Spostrzegawczy widzowie dostrzegli jednak nieprzepisowe zachowanie u Pudziana. Sędzia nie zauważył, że Polak chwytał się siatki w momencie, kiedy bronił się przed obaleniem.
„Pudzian mocniej trzymał się tej siatki niż bił Serba w parterze. Himalaje żenady” – podsumował Patryk Prokulski z TVP Sport.
„To są jaja” – stwierdził Maciej Turski z Kanału Sportowego. Dziennikarz dał do zrozumienia, że gala wyglądałaby o wiele lepiej, gdyby zrezygnowano z ostatniego pojedynku. „Wolałbym bez tego ratunku. I finisz walką Przybysz vs Racic. Taki ME w takiej organizacji jak KSW to po prostu wstyd i trzeba pisać i mówić o tym głośno” – stwierdził.
Źródło: Polsat Sport, Twitter