Od poniedziałku w całej Polsce ponownie zamknięte są szkoły. W dalszym ciągu jednak otwarte pozostają żłobki i przedszkola. Zdaniem dr Lidii Stopyry ze szpitala im. Żeromskiego w Krakowie, ta sytuacja powinna ulec zmianie.
Nie tylko dorośli trafiają do szpitali z powodu ciężkiego przebiegu COVID-19. Dr Lidia Stopyra, ordynator oddziału covidowego dla dzieci w szpitalu im. Żeromskiego w Krakowie mówiła w rozmowie z Radiem ZET, że każdego dnia placówka przyjmuje 8-9 chorych dzieci. Jest ich więc znacznie więcej niż jesienią, gdy mieliśmy w Polsce drugą falę pandemii.
Przyjmowane do szpitala dzieci często mają zapalenie krtani, a dopiero testy potwierdzają u nich zakażenie koronawirusem. „Wydaje się, że dzieci nie mają ciężkich objawów, a wykonujemy USG płuc i stwierdzamy spore zmiany” – mówiła dr Stopyra.
Jej zdaniem, w tej sytuacji konieczne jest zamknięcie nie tylko szkół, ale również przedszkoli i żłobków. Trudno tam bowiem mówić o realnych możliwościach przestrzegania obostrzeń sanitarnych. Dr Lidia Stopyra zaapelowała również do rodziców o czujność, by nie lekceważyć żadnych objawów chorobowych u dzieci, nawet tych pozornie niegroźnych.
Czytaj także: Rzecznik resortu zdrowia: „Praca zdalna powinna być jak najszybciej wprowadzona”
Źr.: Radio ZET