Jarosław Kaczyński w rozmowie z tygodnikiem „Wprost” usłyszał pytanie o wybory korespondencyjne, które PiS forsowało w ubiegłym roku. Do tej formy głosowania ostatecznie nie doszło. Prezes Prawa i Sprawiedliwości przyznał wprost, że doszło do tego z winy Jarosława Gowina, który wówczas wszczął bunt.
Kaczyński w rozmowie z Elizą Olczyk i Joanną Miziołek powrócił do wydarzeń z ubiegłego roku. Z powodu pandemii koronawirusa przesunięto wybory prezydenckie. Pojawił się wówczas pomysł przeprowadzenia wyborów korespondencyjnych, co wywołało lawinę kontrowersji. Ostatecznie wybory odbyły się w innym terminie, choć i tak wygrał je kandydat popierany przez obóz rządzący.
Czytaj także: Kaczyński o Kukizie: „Po kilku lampkach, powiedział, że ładnie śpiewam”
Dziennikarki zapytały, czy prezes PiS nadal ma żal do Gowina o „wybory kopertowe”. „Jakie wybory kopertowe? Najpierw nie doszły do skutku wybory zarządzone zgodnie z prawem na 10 maja” – mówił Kaczyński. Prezes PiS ocenił, że to samorządy dokonały blokady wyborów i „w drastyczny sposób złamały konstytucję i nie poniosły żadnych konsekwencji”. „Wtedy powstał pomysł – nie ukrywam, że mój – żeby zrobić coś takiego jak w Bawarii i w Kanadzie, czyli przeprowadzić wybory korespondencyjne” – przyznał.
Kaczyński krytykuje Gowina
„Później się okazało, że jest dużo trudności i kłopotów, również po naszej stronie. Pewnych rzeczy nie mogliśmy uchwalić” – kontynuował Kaczyński. „I rzeczywiście ówczesne zachowanie Jarosława Gowina było niewłaściwe. Mówiłem mu to wielokrotnie” – przyznał prezes partii rządzącej.
„Doszliśmy wtedy do wniosku, że trzeba pójść na kompromis, czyli zgodzić się na wymianę kandydata Koalicji Obywatelskiej. Dzięki temu udało się przeprowadzić wybory prezydenckie w terminie czerwcowym. Nie doszło do kryzysu konstytucyjnego, polegającego na tym, że skończyłaby się kadencja prezydenta, nowego by nie było i marszałek Sejmu musiałaby przejąć jego funkcję” – dodał Kaczyński.
Pełna treść rozmowy dostępna TUTAJ.
Źr. wprost.pl