Kompletnym brakiem odpowiedzialności i wyobraźni wykazał się młody kierowca audi z powiatu złotoryjskiego, który wyprzedzał na zakazie doprowadzając do czołowego zderzenia z innym autem, po czym wielokrotnie dachował. Zdarzenie w całości nagrał policyjny wideorejestrator.
Do zdarzenia doszło na drodze wojewódzkiej numer 364 w Pielgrzymce, w powiecie złotoryjskim. Kierujący samochodem osobowym marki audi gwałtownie wyjechał na lewy pas ruchu, wyprzedzając inną osobówkę. Nie upewnił się czy taki manewr może bezpiecznie wykonać. Jak się okazało, jechał na „czołówkę” z nadjeżdżającym z naprzeciwka oplem. Z impetem uderzył w auto, po czym odbił się od niego tracąc całkowicie kontrolę nad audi. Następnie wielokrotnie dachował, kończąc w pobliskim parku.
Świadkami tego zdarzenia byli między innymi funkcjonariusze ruchu drogowego z Komendy Powiatowej Policji w Złotoryi, którzy nieoznakowanym radiowozem jechali bezpośrednio za sprawcą kolizji. Policyjne auto było wyposażone w wideorejestrator, który nagrał całe zdarzenie. Policjanci natychmiast zareagowali. Wtedy też okazało się, że sprawca kolizji nie ma czystego sumienia. Kiedy tylko o własnych siłach wydostał się z auta, próbował uciekać pieszo. Został natychmiast zatrzymany przez funkcjonariuszy. Na szczęście jemu, jak i pozostałym uczestnikom tego zdarzenia, nic się poważnego nie stało.
Wyprzedzał na czołówkę, bo był pod wpływem narkotyków?
Okazało się, że 23-letni kierowca audi był pod wpływem amfetaminy i metamfetaminy. Pobrano mu krew do dalszych badań, które mają wskazać w jakim stężeniu były te narkotyki. Dodatkowo auto, którym niebezpiecznie wyprzedzał, nie miało aktualnych badań technicznych i ubezpieczenia OC, a zamontowane tablice rejestracyjne pochodziły z innego samochodu.
Czytaj także: Kiedy całkowite zniesienie obostrzeń? Adam Niedzielski zabrał głos
Kierowca stracił już prawo jazdy, a jego auto zostało odholowane na policyjny parking. Będzie odpowiadał między innymi za spowodowanie zagrożenia bezpieczeństwa w ruchu drogowym oraz niezastosowanie się do znaku zakazu wyprzedzania. Za brak ubezpieczenia grozi mu też kara finansowa z Ubezpieczeniowego Funduszu Gwarancyjnego. W sprawie są prowadzone czynności wyjaśniające.