Artur Szpilka nie jest już pewien, czy wróci na ring. – Mam w głowie duży znak zapytania, szczególnie po rozmowie z neurologiem – powiedział pięściarz w najnowszym wywiadzie dla „Przeglądu Sportowego”.
Ostatnia walka Artura Szpilki zakończyła się brutalnym nokautem. Łukasz Różański zdemolował swojego rywala, aż trzykrotnie posyłając go na deski w pierwszej rundzie. Szpilka przegrał i dodatkowo nabawił się poważnej kontuzji – zerwania więzadła krzyżowego w kolanie.
Bokser przyznaje w rozmowie z „Przeglądem Sportowym”, że porażka z Różańskim dotknęła go. – Pierwszy raz w życiu zupełnie nie słyszałem trenera – powiedział Szpilka.
– Sparingi były świetne, forma naprawdę dobra. Mam kilka osób, z którymi rozmawiam po treningach, z którymi wymieniamy się urywkami sparingów. (…) Mówili, że wszystko sztos, petarda. I widzisz, skończyło się to wszystko w pierwszej rundzie. Nie wiadomo dlaczego nagle stoisz, przyjmujesz bombę. Zrobiłem to, czego miałem unikać – dodał.
Szpilka ma problemy neurologiczne? „Przed walką miałem rezonans magnetyczny”
W pewnym momencie rozmowy pięściarz daje do zrozumienia, że uraz kolana nie jest jedynym problemem. W tej chwili nie jest w stanie odpowiedzieć, czy wróci na ring. – Mam w głowie duży znak zapytania, szczególnie po rozmowie z neurologiem – powiedział.
– Człowiek się nad tym wszystkim zastanawia, a tu ktoś jeszcze mówi ci, że te wszystkie nokauty, uderzenia to są już nieodwracalne skutki. Że boks zabija ileś tam neuronów – tłumaczy bokser.
Choć Szpilka przyznał, że nie doskwierają mu bóle głowy, nie ma problemów z dykcją, to jednak dostrzega inne symptomy. – Na przykład łapię się na tym, że czasami zapominam, co mam powiedzieć. Tu zapomnę jakiegoś słowa, tam coś. Zapominam się. Nigdy wcześniej tak nie miałem. Przed walką miałem rezonans magnetyczny. Zaczerwienienia, torbiele na mózgu, jakieś ogniska – zdradził.
– To nie tak, że nie mogłem boksować, bo mogłem. Takie rzeczy są normalne w moim sporcie. Ale później jest walka, a ja staję. W pewnym momencie mnie zamurowało – dodał.