Srebrny medal Marii Andrejczyk to niezwykłe osiągnięcie. Polka ma za sobą bardzo trudny okres, nie tylko pokonała raka, ale również liczne kontuzje. Mimo że w Tokio nie była do końca sprawna, udało jej się zdobyć wicemistrzostwo olimpijskie. W rozmowie z dziennikarzami zapowiedziała już, że swój medal odda na cel charytatywny.
Maria Andrejczyk zdobyła w piątek wicemistrzostwo olimpijskie w rzucie oszczepem. To niezwykłe osiągnięcie, tym bardziej, że Polka nie była do końca sprawna. „Przyjechałam tutaj walczyć o złoto, ale jednocześnie jestem świadoma, co jest ze mną w tym sezonie. Po dużym wyniku spotkała mnie bardzo ciężka kontuzja, nawet podczas finału czułam po drugim rzucie, że będzie niezwykle trudno się poprawić, bo bark mi „odpada”. Jednak wierzę, że przede mną jeszcze dwa starty w tym roku i uda mi się na tyle zregenerować, by w nich wystąpić już jako wicemistrzyni olimpijska. Brzmi to fajnie i dumnie, ale pragnę więcej i o to będę walczyć” – powiedziała.
Nasza wicemistrzyni olimpijska nie ukrywała, że ma za sobą bardzo trudny czas. „Po tym wszystkim, co przeżyłam, stres był niesamowicie duży. Za mną bardzo ciężkie pięć lat, które najlepiej określa słowo „dramatyczne”. Cholernie walczyłam i obstawiam, że jestem jedną z niewielu osób, kto®e wierzyły, że w ogóle uda mi się wrócić do rywalizacji na najwyższym poziomie” – mówiła Andrejczyk. „Wzrok ludzi mówił mi: „Ty już się skończyłaś i nie wrócisz. Co ty w ogóle tutaj robisz dziewczynko?” Chce tym osobom podziękować, bo mimo wszystko to one najbardziej zmotywowały mnie do tego, by wrócić i pokazać pazur. Więc dziękuję swoim heterom i tym, którzy życzyli mi najgorzej, bo to między innymi dzięki nim się podniosłam” -d dodała.
Maria Andrejczyk o medalu: „Przeznaczę go na licytację”
Maria Andrejczyk po zawodach wyznała również, że ma nadzieję, iż będzie miała teraz lepszy dostęp do specjalistów ze strony PZLA. „Przynajmniej mam taką nadzieję, że teraz będę miała stałą opiekę fizjoterapeutyczną. Do tej pory, pomimo że wszyscy wiedzą, iż mam kruche zdrowie, związek nie chciał mi dać kogoś takiego. A ja potrzebuję fachowca non stop, więc liczę, że w końcu to się zmieni” – mówiła.
„Oszczep jest konkurencją najbardziej kontuzjogenną ze wszystkich lekkoatletycznych, a tak naprawdę oszczepnicy w ogóle nie mają wsparcia. Myślałam, że w tym roku przynajmniej po rzucie na ponad 71 metrów otrzymam takie zaplecze, ale jednak nie. Przez tych pięć lat wydawałam wszystkie swoje oszczędności na to, żeby znaleźć najlepszych fachowców w Polsce. Związek warunkował moją prośbę zdobyciem medalu na głównej imprezie, więc mam nadzieję, że teraz go dostanę” – dodała Andrejczyk.
Polska wicemistrzyni olimpijska zdradziła również, że medalu nie zatrzyma dla siebie. „Z pewnością przeznaczę go na licytację. Jeszcze nie wiem, na jaką, ale nie ma nic ważniejszego niż ludzkie życie, a to jest tylko rzecz. Dedykuję go swoim wszystkim kibicom i sponsorom w podziękowaniu za to, że ich wsparcie finansowe pozwoliło mi zadbać o zdrowie” – powiedziała.
Źr.: Interia