Rzecznik rządu Piotr Muller po raz kolejny potwierdził, że limity przy wprowadzaniu kolejnych obostrzeń nie będą obejmowały osób zaszczepionych. Na antenie Radia ZET stwierdził, że przy ograniczeniach rząd będzie stosował „metodę suwaka”.
Rosnąco stopniowo liczba nowych zakażeń koronawirusem połączona ze stosunkowo niskim współczynnikiem zaszczepienia sprawia, że rządzący coraz częściej mówią o wprowadzeniu obostrzeń. Widmo czwartej fali pandemii wydaje się więc coraz bardziej realne. Jednocześnie rząd zachęca do tego, by jak najwięcej Polaków zdecydowało się na skorzystanie ze szczepienia.
Na antenie Radia ZET rzecznik rządu Piotr Muller potwierdził po raz kolejny, że wprowadzane limity nie będą obejmowały osób zaszczepionych. „Jeżeli będziemy wprowadzać ograniczenia, to będziemy stosować metodę suwaka. Jeżeli będziemy obniżali limity osób w kinach czy w jakichś miejscach, to tymi limitami nie będą objęte osoby zaszczepione. W związku z tym, siłą rzeczy, jeżeli by doszło do wzrostu zachorowań, to osoby niezaszczepione będą miały dużo trudniej, bo limit osób wejścia do kina czy do innego miejsca będzie na tyle niski, że część osób nie będzie mogła wejść, bo w tym limicie się nie zmieści” – powiedział.
Zdaniem rzecznika, limity dla pozostałych osób w obliczu dużej liczby zakażeń mogą być stosunkowo niskie. „Będzie pewna grupa osób, która nie będzie musiała pokazać żadnych zaświadczeń, bo będzie objęta niskim limitem, powiedzmy 30 osób. A poza limitem wejdą tylko osoby, które są zaszczepione” – poinformował.
Żr.: Radio ZET