Mnożą się prowokacje wobec naszych funkcjonariuszy strąty granicznej, wobec naszych żołnierzy. Prowokacje z udziałem funkcjonariuszy białoruskich – powiedział minister Mariusz Kamiński w TVP Info.
Sytuacja na granicy polsko-białoruskiej wciąż pozostaje napięta. Minister spraw wewnętrznych i administracji Mariusz Kamiński poinformował, że zamierza zarekomendować rządowi przedłużenie stanu wyjątkowego na okres 60 dni.
W poniedziałek wieczorem szef MSWiA wyjaśniał sytuację w programie „Gość Wiadomości” TVP. – W tej chwili rezygnacja ze stanu wyjątkowego byłaby bardzo niebezpiecznym, złym sygnałem dla reżimu Łukaszenki, że być może Polska się cofa. My musimy twardo bronić naszej granicy – podkreślił.
Minister uważa, że wydarzenia na granicy mają szerszy kontekst polityczny. Jako inspiratora działań wskazuje Władimira Putina. – Tak naprawdę to nie Łukaszenka testuje odporność i siłę państwa polskiego, tylko Putin. Łukaszenka nigdy by sobie nie pozwolił jednak mimo wszystko też również wzdłuż granic Rosji, na stworzenie tego typu niekontrolowanych kanałów nielegalnej imigracji – zaznaczył.
– On ma akceptację. Dla Putina, dla Rosji będzie to wygodny, bardzo wygodny mechanizm nacisku na Polskę, Litwę, na Unię Europejską – dodał.
Szef MSWiA daje do zrozumienia, że sytuacja na pograniczu jest niebezpieczna. – Mnożą się prowokacje wobec naszych funkcjonariuszy strąty granicznej, wobec naszych żołnierzy. Prowokacje z udziałem funkcjonariuszy białoruskich. Dochodzi do sytuacji, że funkcjonariusze białoruscy na widok naszego patrolu mierzą do nich z broni długiej, przeładowują broń, udają, że oddają strzał w kierunku naszych funkcjonariuszy – przyznał.
– Rzucane są petardy w pobliżu żołnierzy, którzy rozstawiają zasieki na granicy. Takich prowokacji jest bardzo dużo. Celem takich prowokacji jest być może to, żeby ten pierwszy prawdziwy strzał padł z polskiej strony, żeby ktoś z żołnierzy w poczuciu zagrożenia, że za chwilę może zostać zastrzelony, oddał ten strzał – dodał.