Szymon Hołownia jest przerażony sytuacją na granicy polsko-białoruskiej. Lider ruchu Polska 2050 odniósł się w emocjonalnym wystąpieniu do doniesień na temat zachowania służb wobec dzieci. – Ten kraj nie ma ludziom, dzieciom w takiej sytuacji się znaleźli nic do zaoferowania. Nic poza tym, że wywiezie je do lasu – stwierdził gorzko.
Kryzys na granicy polsko-białoruskiej trwa. Straż Graniczna codziennie informuje o setkach udaremnionych prób nielegalnego przekraczania granicy. W związku z zagrożeniem, rządzący zwrócili się do prezydenta, by przedłużył stan wyjątkowy w tym rejonie o 60 dni.
Doniesienia z terenów przygranicznych śledzi Szymon Hołownia. Polityk jest wstrząśnięty informacjami o zachowaniu służb wobec dzieci migrantów. W opinii lidera ruchu Polska 2050, przed naszym krajem ważny test.
– W kraju, który opowiada się za cywilizacją życia. Który miał ręce obrzękłe od oklaskiwania kolejnych przemówień Ojca Świętego. Który zaczytuje się w religijnej literaturze i opowiada się jako ten jedyny, który będzie bronił dzisiaj w Europie najświętszych wartości – ocenił.
– W tym kraju, kiedy przychodzi prosty test, wymagający od nas tylko i wyłącznie dania ciepłego schronienia, (…) i możliwości uprawiania swoich ciuchów – być może miejsca, w którym mama będzie mogła spokojnie przytulić swoje dziecko – ten kraj nie ma ludziom, dzieciom w takiej sytuacji się znaleźli nic do zaoferowania. Nic poza tym, że wywiezie je do lasu. Dobrze, chociaż, że nie przywiąże ich do drzew – dodał.
Hołownia podkreślił, że w temacie życia ludzkiego nie zależy mu na sondażach i nie zamierza zmieniać zdania „pod publikę”.
„Co się z nami stało?! Gdzie są nasze naturalne odruchy, które każą nam ratować dziecko w tarapatach? Zamiast ogrzać to dziecko, nakarmić, przytulić – wywozimy je do zimnego lasu, bo tego wymaga od funkcjonariusza idiotyczne rozporządzenie jego przełożonych?!” – czytamy na Twitterze.