Adam Niedzielski w rozmowie z „Dziennikiem Gazetą Prawną” zapewnił, że na razie nie będzie zamykania szkół. Minister zdrowia wskazał również, kiedy nastąpi koniec pandemii. Przyznał jednak, że koronawirus zostanie z nami na zawsze.
„Na dziś nie będzie żadnych obostrzeń. Na pewno nie zamkniemy szkół” – zapewnił Niedzielski już na samym początku rozmowy. „Na razie nie ma takich planów. Obecnie mamy zupełnie inne nastawienie do wprowadzania restrykcji” – dodał. Wyjaśnił, że wynika to „z charakteru pandemii”.
„Rozwój czwartej fali jest inny – nie rozwija się w tak szybkim tempie jak poprzednie, choć liczba przypadków oczywiście rośnie. Porównujemy fale – dzień do dnia. I widzimy, że trendy są odmienne” – mówił Niedzielski. „Różnicę widać ewidentnie na poziomie hospitalizacji – jest ich niemal dwa razy mniej” – zaznaczył.
Minister zdrowia powiedział, że rząd postawi na dyscyplinę, a nie na wprowadzanie nowych restrykcji. „Chcemy natomiast, żeby ludzie przypomnieli sobie i przestrzegali zasad dyscypliny społecznej, jakie stosowaliśmy wcześniej. Musimy wrócić do maseczek i egzekwowania obowiązku ich noszenia” – powiedział Niedzielski.
Przyznał, że najtrudniejsza sytuacja nadal jest w województwach wschodnich. „Cały czas prowadzimy monitoring pod względem liczby zakażeń na 10 tys. i liczby zaszczepionych. Według tych parametrów mamy ok. 9 powiatów, które mogłyby być w strefie żółtej i jeden w czerwone” – powiedział Niedzielski. „Ale to za mało w skali krajowej, żeby wprowadzać rozwiązanie, które miałoby charakter systemowy” – zaznaczył.
Niedzielski o końcu pandemii
Minister poinformował, że wykonano badania odporności społeczeństwa. „Pod koniec września było badanie seroprewalencji, czyli poziomu obecności przeciwciał. To niedoskonałe badanie, ale innego nie można przeprowadzić. Po wynikach widzimy, że mamy w tej chwili odporność na poziomie ok. 70 proc., a w niektórych regionach nawet większą” – mówił Niedzielski.
Padło pytanie, kiedy nastąpi koniec pandemii. „Końca nie będzie” – odparł zaskakująco minister. „To znaczy inaczej – wirus zostanie, ale w pewnym momencie zmniejszy się jego szkodliwość. Można więc powiedzieć, że koniec będzie wtedy, kiedy będziemy mogli oszacować, że śmiertelność związana z koronawirusem, zakażalność i inne parametry są na poziomie grypy” – dodał Niedzielski.