Daria Domaradzka-Guzik, specjalista od mowy ciała, oceniła wystąpienie premiera Mateusza Morawieckiego w Parlamencie Europejskim. Nie wszyscy zgadzają się jednak z jej oceną.
Mateusz Morawiecki wystąpił we wtorek w Parlamencie Europejskim, gdzie toczyła się dyskusja na temat sytuacji w Polsce. Szef polskiego rządu wygłosił mocne przemówienie, w którym odniósł się m.in. do wyroku Trybunału Konstytucyjnego, który – według unijnych dygnitarzy – uważany jest za mocno kontrowersyjny.
Morawiecki podkreślał jednak, że podobne wyroki podejmowane były także w innych unijnych krajach i wówczas nikt nie podnosił takiego larum, z jakim mamy do czynienia obecnie. Wystąpienie szefa rządu odbiło się szerokim echem nie tylko w Polsce, ale i poza jej granicami.
Ostatnio o ocenę wystąpienia Morawieckiego pokusiła się specjalistka od mowy ciała Daria Domaradzka-Guzik. Jej zdaniem premier był zestresowany i spięty. „Dość szybkie tempo mówienia, wysoki ton głosu, słyszalny krótki oddech, uciekający głos, spięte mięśnie twarzy i ograniczona gestykulacja oraz zbytnie przywiązanie do tekstu na kartce to częste sygnały wysokiego niepokoju, stresu. Tak zwykle wygląda kłopot” – napisała na Twitterze.
Nie wszyscy jednak zgodzili się z jej oceną. „Pani Dario, myślę, że wystąpienie Morawieckiego było naprawdę dobre. To mówią nawet ludzie sceptyczni wobec Premiera. Uważam, że również w aspekcie gestów – było spójne ze słowami” – napisała jedna z internautek.
„Zbyt poważny był temat, aby epatować standuperskim luzem. Poza tym, z wymienionych przymiotów, trudno większość z nich uznać za formalne wady w prezentowaniu treści. Dodajmy, treści, do której nikt z kolejnych mówców nie odniósł się merytorycznie, powtarzając zgrane komunały” – ocenił z kolei pan Bogdan.